To się mogło zdarzyć każdemu – Dziesiąty odcinek programu dla rodziców wcześniaków.
Jeżeli po urodzeniu się Waszego dziecka, po porodzie przedwczesnym, zadawaliście sobie pytania: „Co zrobiłam źle?”, „Dlaczego właśnie nas to spotkało?”, to gorąco zapraszamy do wysłuchania rozmowy z dr n. med. Beatą Pawlus, która wyjaśnia dlaczego przychodzą na świat wcześniaki i jak sobie radzić w sytuacji przedwczesnego porodu.
Drodzy Rodzice, to naprawdę mogło zdarzyć się każdemu! Perspektywa, którą pokazuje dr Beata Pawlus pomaga uporać się z trudnymi emocjami i pokazuje rodzicom, co mogą zrobić, by pomóc sobie i dziecku.
- Jak wspierać młode mamy?
- Przyczyny wcześniactwa.
- Czy mogłam coś zauważyć? Czy mogłam przewidzieć, że dziecko urodzi się wcześniej?
- Mamo, zaangażuj się od pierwszych dni po porodzie!
- Kangurowanie.
- Wsparcie innych rodziców wcześniaków.
- Zaufanie do personelu szpitala.
- Czy kolejne dziecko również będzie wcześniakiem?
- Pierwsze chwile po porodzie.
- To nie była Wasza wina!
Katarzyna Nawrocka: Dzień dobry. W dzisiejszym odcinku programu „Pośpiesznym na świat” razem z panią doktor nauk medycznych Beatą Pawlus będziemy Was przekonywać, Drodzy Rodzice, że to się mogło zdarzyć każdemu.
dr Beata Pawlus: Dzień dobry.
KN: Chcemy troszeczkę uspokoić rodziców, a przede wszystkim mamy. Pokazać, że to naprawdę się mogło zdarzyć każdemu. W każdej rodzinie mógł się pojawić wcześniak, prawda?
BP: Tak, to prawda. Bardzo często w codziennym moim życiu zawodowym stykam się z rodzicami wcześniaków i zwykle przebrzmiewa w rozmowach wcześniejszych lub późniejszych takie zastanowienie. Taka zaduma, czasem smutek, że czemu mi się to przytrafiło. Czy ja zrobiłem coś złego, czy ja zrobiłam coś złego, co mogło wpłynąć na to, że właśnie nam urodziło się dziecko przed czasem. Bardzo często mamy, a czasem i ojcowie zadają sobie to pytanie: dlaczego właśnie tak się stało i dlaczego to właśnie w ich rodzinie, a tak naprawdę to się mogło zdarzyć każdemu.
Dlaczego rodzą się wcześniaki?
KN: Jak możemy wspierać młode mamy? Jak już to się wydarzyło, ten maluszek pośpieszył się na świat. Jesteśmy w szpitalu z dzieckiem. Jak wesprzeć mamę i pokazać jej, że to nie jest jej wina?
BP: Jest kilka aspektów. Po pierwszych rozmowach z mamą zawsze staramy się jej powiedzieć, że jest nam bardzo, bardzo potrzebna i nam, i swojemu dziecku. Nie można już teraz rozpatrywać: „Dlaczego, po co, a dlaczego spotkało to mnie?”. Los już się nie odwróci, a ta mama jest bardzo potrzebna. Zawsze też mówię mamom, że od momentu kiedy stają się mamą, to już do końca świata będą odpowiadać za swoje maleństwo i będą mu musiały towarzyszyć w każdej chwili, nawet tej najtrudniejszej. Przyczyn wcześniactwa jest bardzo dużo. Tych przyczyn medycznych i tych pozamedycznych. Oczywiście, jak czytamy literaturę, to dowiemy się, że najwięcej porodów przedwczesnych jest w grupie kobiet, które są małoletnie albo z kolei wśród kobiet, które mają już nieco więcej lat. Poczytamy oczywiście o tym, że używki, papierosy, alkohol, niehigieniczny tryb życia, mówiąc tak bardzo szeroko, może wpływać na poród przedwczesny.
KN: I to są rzeczy, na które mamy wpływ.
BP: Na to z całą pewnością mamy wpływ, ale oczywiście większość kobiet będących w ciąży dba o siebie, bo chce też dbać o dziecko i nie znajduje przyczyny właśnie w tym trybie życia czy bycia w czasie ciąży, że miałoby to mieć wpływ. I dlatego też mówimy zwykle mamom, że są przyczyny matczyne i płodowe. Matczyne mogą być bardzo różne, na które w ogóle nie mamy wpływu: na przykład kształt narządu rodnego, jakieś możliwości do noszenia ciąży związane z możliwościami tego organizmu, na które zupełnie nie mamy wpływu. Są też rodziny gdzie dzieci rodzą się przedwcześnie pokoleniami i w ogóle nie jesteśmy w stanie na to wpłynąć.
KN: Czyli mamy tutaj aspekty genetyczne?
BP: Niewielki, trudno to nazwać aspektem takim stricte genetycznym, bo nie dziedzicznym jako takim, ale może być tendencja w rodzinie do porodów przedwczesnych z różnych względów. Mówimy o pewnych chorobach, na które wpływu w ciąży nie mamy, a które mogą się w ciąży rozwinąć, mimo prowadzenia prawidłowego ciąży, prawidłowego trybu życia i bycia. Bardzo często mamy na myśli zakażenia, bardzo wysoki procent porodów przedwczesnych związanych jest z infekcjami, których nie jesteśmy w stanie uniknąć. Z racji tego, że stykamy się z wirusami, z bakteriami w codziennym swoim życiu i nawet stosując wszelkie zasady zwykłej higieny codziennej, która jest wymagana i tak możemy się zetknąć gdziekolwiek z wirusem, z bakterią, która spowoduje rozwinięcie infekcji i może to być powód porodu przedwczesnego. Mamy też przyczyny płodowe leżące po stronie płodu, czyli coś się dzieje takiego z maleństwem wewnątrzmacicznie, że niestety ono rodzi się przedwcześnie. Także na większość z tych przyczyn, właśnie tych niezwiązanych z trybem życia i bycia, rodzice po prostu nie mają wpływu, a zawsze poszukują gdzieś winy w sobie: czy aby nie zrobiłam czegoś, że to się wydarzyło właśnie nam.
KN: Są też pytania o to, czy mogłem zauważyć, czy mogłem coś przewidzieć.
BP: Oczywiście mamy parę takich objawów, które powinny nas skłonić do tego, żeby udać się do lekarza. Jakaś bolesność w dole brzucha, jakieś poczucie skurczów, krwawienie jest zawsze bardzo niepokojącym objawem. Ogólne złe samopoczucie może być zawsze związane z ciążą. Niemniej jednak większość kobiet jest wyczulona na tego typu objawy i zwykle z lekarzem się kontaktują. I bardzo często te objawy w ogóle nie są związane z zagrożeniem dla ciąży.
KN: Ale się stresujemy.
BP: Ale się stresujemy. Stres niestety jako element nieodłączny naszego życia w ogóle w XXI wieku, w tych czasach już bardzo takich dynamicznych nowoczesnych, stres nie jest nigdy dobrą rzeczą dla ciąży, ale też bardzo wiele kobiet dba również o wypoczynek, sen, o to żeby stresów unikać. Na niektóre stresy nie mamy wpływu. A jak pomóc mamom? Do tego tematu wróciłabym na pewno myśląc o tym, że swoje zaangażowanie w tych pierwszych dniach, właśnie w to, żeby być przy dziecku, żeby poświęcić mu każdą chwilę i każdą swoją myśl, żeby te myśli odwrócić od tego dlaczego to się wydarzyło, raczej w stronę dziecka: jak ja mogę teraz mu pomóc.
Rodzi się wcześniak – co dalej?
KN: No i właśnie wróćmy do tego jak ta mama może się zaangażować, bo oczywiście mama może mieć wsparcie taty. O co bardzo was tatusiowie prosimy. Może mieć wsparcie lekarzy, pielęgniarek i może mieć wsparcie psychologa, ale ona, przede wszystkim ona, może być największym wsparciem dziecka.
BP: Tak jest. Ona musi mu przede wszystkim towarzyszyć i próbować się pozbyć lęku. I wspomniany przez panią psycholog, to też jest osoba, która w zespole terapeutycznym, zespole, który pracuje dla wcześniaka, jest tą osobą, która może pomóc mamie i ja zawsze apeluję do pacjentek, żeby nie unikały spotkania z psychologiem, nie mówiły ,,ja sobie poradzę”. Czasem to jest taka zwykła pogawędka, która gdzieś trąci jakąś nutę, która powoli pozwoli uwolnić lęk, obawę.
KN: Nie musimy być superbohaterem.
BP: W ogóle nie musimy kryć swoich słabości, nie musimy kryć łez, nie musimy się nie przyznawać psychologowi, że się martwię, że mam poczucie winy, że gdzieś coś mnie niepokoi. Czasem warto się wygadać.
KN: Pani doktor, powiedzmy to głośno: walczymy o zdrowie i życie naszego dziecka.
BP: Zdecydowanie. I tu mówiąc o walce o zdrowie i życie powiem, że zamiast się obwiniać, trzeba się skupić od pierwszej chwili, żeby zapewnić drogocenny lek dla dziecka, czyli pokarm. Pokarm kobiecy jest bezcenny. I oczywiście stres może spowodować zahamowanie laktacji zwłaszcza w tych pierwszych momentach, ale trzeba się zmotywować. Trzeba robić wszystko, co radzą doradcy laktacyjni, pielęgniarki, położne, ci wszyscy ludzie starają się być życzliwi w tym momencie. Czasem mama mówi: „Ale ja urodziłam tak przedwcześnie, ja mam tylko tam pół mililitra”, a ja od razu zawsze mówię wtedy, że jeśli maleństwo waży 500, 700, 1000 gramów to na pierwsze karmienie, czyli ziemniaczki ze schabowym i surówką to może być mililitr mleka, mililitr.
KN: Dobrze…
BP: Mililitr, pierwsze karmienie.
KN: Tak dużo i tak mało.
BP: To jest cały posiłek. Oczywiście te porcje się zwiększają potem w kolejnych dniach, ale pamiętajmy, że mililitr, czyli naprawdę łyżeczka od herbaty ma pięć. Tak, mililitr siary może być bezcenny mlekiem dla wcześniaka. Po drugie nie bójmy się oddziału wcześniaków, oddziału oiomowego. Ja wiem, że bardzo często matki są z takim poczuciem lęku kiedy widzą inkubatory, respirator. Te wszystkie rurki, urządzenia i igły, kroplówki, czasem boją się wejść. Jeśli oswoimy ten lęk, jeśli wejdziemy, jeśli okaże się, że możemy siedzieć przy tym inkubatorze na wygodnym fotelu, możemy włożyć rękę do inkubatora, dotknąć tej malutkiej stópki.
Pobyt wcześniaka w szpitalu
KN: Możemy pośpiewać, porozmawiać.
BP: Pośpiewać, pomówić. Przecież przez wiele miesięcy, wiele tygodni dziecko było przyzwyczajone do tego głosu, więc on mu da poczucie bezpieczeństwa. Zapach da poczucie bezpieczeństwa, dotyk da poczucie bezpieczeństwa, a mama ma wtedy poczucie, że pomaga leczyć swoje dziecko.
KN: Jest potrzebna, ale też budujemy więź, bo mama, która urodziła maluszka, nie wcześniaka, może od razu przytulić dziecko, dziecko się przyzwyczaja do zapachu skóry, uspokaja się, przyzwyczaja się do głosu, a tutaj mamy maluszka, który leży w inkubatorze i nie możemy z nim złapać takiego kontaktu.
BP: Nie zawsze od razu, ale to wszystko zależy od stanu dziecka. I jest takie magiczne słowo jak kangurowanie, które przywraca ten zaburzony kontakt skóra do skóry, który miałby mieć miejsce, gdyby dziecko urodziło się o czasie. I też pamiętajmy, że możemy kangurować wcześniaka nawet jak on jest podłączony do respiratora pod warunkiem, że są inne okoliczności spełnione, że można takie kangurowanie zrobić. Im mama częściej przychodzi na OIOM, na ten oddział wcześniaków intensywnej terapii to ta mama poznaje pielęgniarki, czuje się coraz lepiej w tym miejscu, wie jak się ma zachować, gdzie ma umyć ręce czego, może dotknąć, a czego nie, w jakim momencie może się zaangażować. Czasem może się w mamie nawet urodzić taka zazdrość do inkubatora, że ten wcześniak nie jest w niej, już nie ona go nosi, nie ona go ogrzewa. tylko dziwna maszyna, ale z tym inkubatorem też się można oswoić.
KN: Ale jeśli ta zazdrość się pojawi, to też możemy spokojnie powiedzieć, że to jest normalne.
BP: To jest normalny odruch, który mówi: „Ja miałam być najważniejsza dla swojego dziecka, a teraz najważniejsza jest jakaś maszyna, może respirator, może pielęgniarka, a ja zrobiłam coś nie tak i teraz ja jestem odsunięta. Nie, nie jestem odsunięta. Bez mamy będzie nam wszystkim trudniej. A jak mama dotknie swojego wcześniaka, zarówno tata dotknie wcześniaka, jeśli go przytuli, jeśli go położy na swojej klatce piersiowej, jeśli go pogłaszcze to i buduje więź, i daje poczucie bezpieczeństwa swojemu dziecku, które ma większą siłę, żeby zdrowieć, żeby rosnąć, żeby dojrzewać. Ta mama jest niezbędna.
Pomoc innych rodziców wcześniaków
KN: I tam mogą się spotkać mamy, które są w podobnych sytuacjach, przeżywają to samo. I to też jest nieocenione wsparcie.
BP: Bardzo duże wsparcie. Bardzo często mamy, które dłużej już są na oddziale, mamy, które przeszły już pewne doświadczenia są w stanie wesprzeć kobietę w pierwszych chwilach, w pierwszych godzinach, w pierwszych dniach pobytu na oddziale intensywnej terapii czy oddziale wcześniaków. Też zwykle podpowiadamy, że jeśli szukać wiedzy, jeśli czytać coś w internecie to nie, przepraszam za kolokwializm „byle gdzie”, tylko sięgnąć po literaturę, którą podpowiedzą koleżanki na oddziale, pielęgniarki na oddziale, lekarz, dobry poradnik, sprawdzona strona, literatura.
KN: Nie czytajmy rzeczy, które mogą spowodować, że jeszcze bardziej zaczniemy się martwić.
BP: Zdecydowanie tak. Jeszcze jedna bardzo ważna rzecz, a właściwie pojęcie z pogranicza medycyny i filozofii. Mianowicie zaufanie.
KN: Do personelu?
BP: Do personelu, do ludzi, którzy robią wszystko najlepiej jak można żeby pomóc dziecku. I to zaufanie buduje też więź między tym personelem, a tą mamą. Pomaga nam wszystkim. Jeśli wzajemnie patrzymy na siebie jak na wrogów to jest nam wszystkim dużo trudniej.
KN: Pani doktor, a czy powinniśmy się bać, że kolejne dziecko też będzie wcześniakiem?
BP: Zwykle mamy się boją, ale życie pokazuje, że jeżeli to nie jest związane z tymi złymi zachowaniami, o których mówiłyśmy, nieprawidłowymi w ciąży to zwykle to nie jest norma. Bardzo często kobiety, które już urodziły dziecko donoszone, rodzą z jakichś powodów wcześniaki albo odwrotnie i w ogóle nie przywiązują się do tej myśli.
Emocje mamy i taty
KN: To jak możemy przejść przez ten pierwszy okres, jak pozbyć się wyrzutów sumienia?
BP: Gdyby to wszystko było takie proste to pewnie byśmy o tym nie rozmawiały, ale jakbyśmy chcieli to podsumować, to poświęcić dla dziecka każdą chwilę, być przy nim, skupić się na rozwoju laktacji, starać się być silnym. W okresach słabości ulżyć swoim momentom słabości, wypłakać się, a potem silnym przyjść dla swojego dziecka. Przejść, towarzyszyć mu i mu pomagać tak jak w przyszłości – kiedy się wywróci na rowerze i zedrze kolano, trzeba będzie go przytulić, pogłaskać i przy nim być. Jak się obudzi w nocy i będzie się bało duchów, to trzeba będzie przy nim być tak samo jak mu się wydarzyło urodzić przedwcześnie i musi skorzystać z pomocy nas, profesjonalistów – być z nim i utwierdzać go w przekonaniu, że jest w dobrych rękach a mama mu towarzyszy.
KN: Czyli wspieramy maluszka od samego początku.
BP: Uczyć się też wszystkiego jak najwcześniej, pewnych zabiegów pielęgnacyjnych. Wcześniaka można przewijać w inkubatorze. Pielęgniarki bardzo szybko uczą zmiany pampersa, nawet u najbardziej maciupeńkich.
KN: I ta nauka później będzie nam potrzebna w domu, prawda?
BP: Zdecydowanie tak. Poza tym pamiętajmy, że to bycie na oddziale wcześniaków czy intensywnej terapii to w pewnym momencie jest zbudowanie sobie nowej rodziny, bo my często z mamami wcześniaków spędzamy czasem kilka miesięcy. Więc jeżeli się przyjaźnimy, jeśli się dobrze poczujemy w tym miejscu no to każdego dnia się czegoś nowego nauczymy.
KN: I możemy się zaprzyjaźnić z innymi mamami.
BP: Zdecydowanie.
KN: I słyszałam, że to bywają przyjaźnie na całe życie.
BP: Tak bardzo często przyjaźnią się potem i mamy, i bardzo często przyjaźnią się potem dzieci.
KN: Pani doktor, czy my możemy na koniec powiedzieć: Drodzy Rodzice, to nie była Wasza wina?
BP: Zdecydowanie: Drodzy Rodzice, to nie była Wasza wina. To się może wydarzyć każdemu.
KN: Bardzo dziękujemy i do zobaczenia za tydzień.
BP: Dziękujemy bardzo.
Inne rozmowy:
Pośpiesznym na świat – odcinek 5 – Na Wasze pytania odpowiada dr n. med. Beata Pawlus
Pośpiesznym na świat – odcinek 17 – Jestem wcześniakiem – rozmowa z Bartkiem Jędrzejakiem