Przedszkole terapeutyczne to miejsce, w którym dzieci nie tylko korzystają z edukacji przedszkolnej, ale również w ramach zajęć dziennych mają do dyspozycji zajęcia rehabilitacyjne, logopedyczne, terapię SI itp.
Czy Wasze wcześniaki uczęszczają do takich przedszkoli?
W naszym najnowszym odcinku programu „Pośpiesznym na świat” zapraszamy Was do takiego miejsca. Mieliśmy przyjemność porozmawiać z założycielką oraz jedną z nauczycielek Przedszkola Ooniwerek.
Joanna Palica: „Okazało się, że to nie jest tak, że tylko ja mam problem ze znalezieniem placówki. Przed wypadkiem mojego dziecka nie dostrzegałam tak naprawdę niepełnosprawnych dzieci. Dopiero w momencie, gdy sama znalazłam się w tak trudnej sytuacji, okazało się, że takich dzieciaków jest naprawdę multum i pomyślałam, że muszę zaryzykować, że muszę stanąć na głowie, ale stworzę miejsce, w którym te dzieciaki będą miały zapewnioną nie tylko edukację, ale też intensywną rehabilitację.”
Katarzyna Nawrocka: Dzień dobry, w dzisiejszym odcinku programu „Pośpiesznym na świat” chciałam Was zaprosić na wizytę do Przedszkola Ooniwerek.
KN: Dziewczyny, chciałam z Wami porozmawiać o Waszej pracy, ale zanim to nastąpi, przedstawiam: Asia i Kasia.
Katarzyna Bulak: Dzień dobry.
Joanna Palica: Bardzo nam miło.
KN: Porozmawiamy o Przedszkolu Ooniwerek, o przedszkolu terapeutycznym, bo na tym polega Wasza praca.
JP: Tak. Pracujemy z dzieciakami z niepełnosprawnościami. Większość naszych podopiecznych to są dzieciaki z niepełnosprawnością sprzężoną, a wśród nich są dzieci, które urodziły się za wcześnie.
KN: My widzimy się dlatego, że miałam przyjemność w programie gościć Patryka oraz oczywiście z jego mamą. Magdaleną, która opowiadała o Waszym przedszkolu i bardzo chwaliła sobie to, że Patryk uczęszcza do takiego fajnego i wartościowego miejsca, i powiedziała, że nie mogę Was nie zaprosić do rozmowy. Kasiu, wiem, że Patryk jest Twoim podopiecznym.
KB: Tak, zgadza się. Patryk jest jednym z trzech wcześniaków, którzy są u mnie w grupie. Jestem wychowawcą w przedszkolu terapeutycznym i pod opieką mam 4 chłopców, a 3 z nich to wcześniaki.
KN: Będziemy jeszcze rozmawiać o Twoich podopiecznych. Ja chciałam zacząć naszą historię o tego, jak powstało Przedszkole Ooniwerek.
JP: Ooniwerek powstał ze względu na tak naprawdę to, co wydarzyło się w moim życiu w 2008 roku. Ten początek wcale nie był taki różowy. Związany było to z tym, co przydarzyło się mi i mojemu dziecku – Alkowi – dzisiaj 13-latkowi. W 2008 roku podczas przechodzenia przez przejście dla pieszych, Alek miał wówczas 6 miesięcy, w wózek, w którym leżał Alek uderzył samochód. Alek wypadł z tego wózka i sto metrów dalej upadł z impetem uderzając głową o asfalt. Przez 2 miesiące o jego życie walczyli lekarze ze szpitala Warszawie przy ulicy Niekłańskiej i tak naprawdę nie dawali nam żadnych szans na to, że Alek przeżyje i wyjdzie z tego wypadku. Okazało się, że po 2 miesiącach bardzo intensywnych starań o to żebyśmy przeżyli, puszczono nas do domu. Oczywiście z informacją dla mnie jako mamy, druzgocącą, ponieważ diagnoza była dla mnie okropna: niedowład czterokończynowy, padaczka pourazowa, pojawiło się wodogłowie pourazowe, ślepota korowa. Dziecko które było absolutnie zdrowe w kilka sekund stało się dzieckiem niepełnosprawnym. Z całym naręczem problemów wynikających z jego niepełnosprawności zostałam absolutnie sama. Nie miałam nikogo, kto pokazałby mi drogę, którą powinnam z takim dzieckiem podążać. Po omacku wędrowałam z miejsca w miejsce, od lekarza do lekarza, w poszukiwaniu kogoś, kto będzie umiał nam pomóc ewentualnie podpowie jak mam i w jaki sposób doprowadzić to tego, żeby Alkowi było lepiej.
Stan Alka był na tyle ciężki, że nie mogliśmy pozwolić sobie na korzystanie z rehabilitacji w różnych miejscach, dlatego większość terapii, które były prowadzone, odbywały się u nas w domu. Nie mniej jednak po 3 latach intensywnej pracy, terapeuci zaczęli sugerować, że Alek powinien znaleźć się w przedszkolu, w miejscu gdzie nie będzie funkcjonował tylko i wyłącznie z mamą, że nauczy się pewnych reguł, wg których trzeba żyć, że mama nie jest 24 godziny na dobę do dyspozycji, że są inne dzieci, nie tylko brat i siostra, które gdzieś tam słychać w pokoju obok. Rozpoczęłam poszukiwania placówki, która podjęłaby się opieki nad moim dzieckiem. Okazało się, że cale nie jest to takie proste i oczywiste. Pomimo tego, że wtedy wydawać by się mogło, pojawiły się już placówki terapeutyczne, to jednak te miejsca, które ja odwiedzałam, w żadne sposób nie przypadły mi do gustu. Jednocześnie rodziło się takie przekonanie, że dzieciaki niepełnosprawne nie są niczemu winne, a jednak nie są zaopiekowane, a wymagają bardzo intensywnej pracy sztabu ludzi.
KN: Czy my możemy powiedzieć, że w takim razie postanowiłaś stworzyć takie przedszkole dla siebie samej i dla innych rodziców?
JP: To nie było przedszkole dla mnie samej. To było przedszkole dla Alka, dla mojego dziecka. Powstawało z myślą, że skorzysta nie tylko on, ale i inne dzieci. Okazało się, że nie tylko ja mam problem ze znalezieniem placówki. Przed wypadkiem mojego dziecka nie dostrzegałam tak naprawdę niepełnosprawnych dzieci. Dopiero w momencie, gdy sama znalazłam się w tak trudnej sytuacji, okazało się, że tych dzieciaków jest naprawdę multum. Pomyślałam, że muszę zaryzykować, stanąć na głowie, ale stworzę miejsce, w którym te dzieciaki będą miały zapewnioną nie tylko edukację, ale też intensywną rehabilitację.
KN: Ja tutaj nie chcę stopniować, różnicować, czy pokazywać która historia jest ważniejsza trudniejsza do przetrwania, bo mogę śmiało powiedzieć, że wszyscy rodzice wcześniaków, dzieci niepełnosprawnych, są bohaterami, którzy walczą o zdrowie i życie dziecka, ale Twoja historia jest bardzo podobna do historii rodziców wcześniaków, bo oni też walczą o zdrowie, o życie, o edukację, szukają specjalistów lekarzy, rehabilitacji, tego wszystkiego jest bardzo dużo, z czym musimy się mierzyć, jako rodzice dzieci z pewnymi dysfunkcjami. Bardzo się więc cieszę, że takie miejsca powstają, bo Twój syn mógł z tego skorzystać i inne dzieci z tego korzystają, w tym wcześniaki. Mamy wspólną sprawę, bo pomagamy.
JP: Ja też tak jak mamy wcześniaków jestem mamą dziecka niepełnosprawnego. Oczywiście musimy mieć na uwadze fakt, że nie wszystkie wcześniaki walczą z niepełnosprawnościami. Te dzieci, które my mamy w naszym przedszkolu, mam na myśli wcześniaki, to są dzieci, które mają problemy zdrowotne, problemy z niepełnosprawnością ruchową, intelektualną, i u nas odnajdują się świetnie, dlatego że w naszym przedszkolu mają zapewnioną bardzo intensywną rehabilitację. Pracuje u nas szereg specjalistów, między innymi Kasieńka, którzy na co dzień intensywnie pracują z tymi dziećmi, zapewniając im różnego rodzaju terapię.
KN: Jeśli chodzi o te terapię, chciałam zapytać Kasiu, kto jeszcze, poza Patrykiem, którego znamy, uczęszcza do Ooniwerka?
KB: Pod swoim skrzydłem mam jeszcze wcześniaki z 26. i 27. tygodnia ciąży: Mikołaja i Maksia. Wesoła, rozbrykana brygada.
KN: Sami chłopcy? Podejrzewam, że jest dużo radości i pracy.
KB: Jest – i mnóstwo szczęścia na co dzień, bo uśmiech naszych dzieciaków jest bezcenny.
KN: Możemy porozmawiać o tym, jak wygląda Wasz dzień?
KB: Dzień jest bardzo intensywny. Zaczynamy o godzinie 8 rano ,a kończymy o 16. Najważniejsza jest terapia. Chłopcy są w grupie, wychodzą również na zajęcia indywidualne. Pracują tez grupowo.
KN: Cieżko jest pewnie pogodzić pracę w momencie gdy każdy z tych chłopców ma inne schorzenie?
KB: Jest to wymagające pewnej elastyczności, ale nasza placówka jest nastawiona na indywidualizację procesu terapeutycznego. To jest sedno sukcesu terapeutycznego – indywidualizacja. Każde dziecko jest inne i czy to są wcześniaki, czy to są dzieci z różnego rodzaju zespołami genetycznymi, to co jest istotne, to indywidualne podejście. Tego się trzymamy. To wszystko, co możemy zrobić z dziećmi, robimy. W przyszłości daje im to szansę na to, żeby być samodzielnym w pewnym stopniu. Tak komunikacyjnie, jak i funkcjonalnie, to jest istotne.
JP: W ciągu całego tygodnia dzieci mają zapewnione mnóstwo terapii: oprócz tego, co dzieje się w grupie i za co odpowiada pedagog specjalny, mówię tutaj o edukacji, to dzieci pracują z fizjoterapeutami, mają integrację sensoryczną, zajęcia z psychologiem, zajęcia z terapii ręki, refleksologię, pracuje z nimi pedagog specjalny również w ramach zajęć indywidualnych, neurologopeda, logopeda, to są zajęcia z dogoterapii, z grami, z muzykoterapii. Tych zajęć jest naprawdę mnóstwo. Trzeba pamiętać, że jako placówka terapeutyczna, mamy do czynienia z dziećmi, które w większości, nie komunikują się z nami werbalnie. Nasze przedszkole to przede wszystkim praca z terapią AAC, czyli tzw. komunikacją alternatywną, co daje szanse naszym dzieciakom na to, żeby móc porozumieć się z terapeutą i dzięki temu mają szansę wyrazić swoje emocje.
KN: Wspominasz o integracji sensorycznej, o pracy z neurologopedą, to wszystko jest bardzo ważne w rekonwalescencji wcześniaka. Rozmawiałam z osobami, które zajmują się pracą z wcześniakami, jeśli chodzi o aparat mowy, integrację sensoryczną, rehabilitację. To wszystko pokazuje, jak dużo pracy jest, przy wcześniakach, ale też przy dzieciach z niepełnosprawnościami. Chciałam dopytać o pracę w grupie przedszkolnej.
KB: Dzień u nas w przedszkolu jest mimo wszystko bardzo intensywny. Dzieci przychodzą, zaczynają z reguły od indywidualnej terapii, np. na zajęcia z logopedą, terapię ACT, rehabilitację. Każdy nasz podopieczny ma stworzony swój własny indywidualny program edukacyjno-terapeutyczny. Tworzą go wszyscy specjaliści w placówce i mając na uwadze pewne cele w nim zawarte, te realizujemy w trakcie terapii z dzieckiem. Z cała stanowczością jeszcze raz podkreślam, jak ważne jest podejście indywidualne i należy za każdym razem bacznie obserwować dziecko i widzieć, na ile w danym dniu jest w stanie wykonać. Każdy z nas może mieć gorszy lub lepszy dzień, więc uważność i cierpliwość – to jest potrzebne.
Dalej idąc, wraca chłopak na śniadanie, po śniadaniu zaczynamy zajęcia grupowe, głównie prowadzone metodą porannego kręgu. Dodatkowo są zajęcia prowadzone programem edukacyjnym ogólnopolskim Senso-Smyki. Później zaczyna się animacja przy muzyce, bądź dogoterapia, następnie jest obiad, podwieczorek, a w międzyczasie kolejne terapie. W założeniu Ooniwerek miał funkcjonować: mianowicie dziecko, które przychodzi w ciągu 8 godzin ma zapewniona wielospecjalistyczną terapię, dzięki temu rodzic odbierając dziecko może już spędzić czas tylko z nim na zabawie, na odpoczynku. Już nie musi gnać w różne miejsca na terapię.
KN: Kasiu, Ty bardzo często powtarzasz, jak ważne jest indywidualne podejście. Jeśli więc przychodzi do Was na przykład rodzic wcześniaka, który chce zapisać dziecko do Waszego Przedszkola. Zanim stworzycie taką indywidualną terapię, musicie zbadać potrzeby, ale też dowiedzieć się jak najwięcej o dziecku?
JP: Zawsze zaczynamy od szczegółowej rozmowy z rodzicem. Jeżeli jest już na takim etapie, że posiada orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego i drugi istotny dokument, czyli orzeczenie o potrzebie wczesnego wspomagania rozwoju, wtedy analizujemy dokładnie to, co jest w tych orzeczeniach zawarte i na tej podstawie jesteśmy w stanie dobrać dziecku indywidualny program edukacyjny. To też nie jest tak, że skupiamy się tylko na tych dokumentach, bo tak naprawdę już po 2 tygodniach widzimy jak dziecko funkcjonuje, jakie ma potrzeby, staramy się na bieżąco reagować na to, czy potrzebuje więcej zajęć z psychologiem, a może integracji sensorycznej, a może wręcz przeciwnie, powinniśmy się skupić przede wszystkim na tym, żeby dać dziecku szansę na komunikację.
To też wynika z faktu, że ja przed 5 lat rehabilitacji mojego syna zrozumiałam, że sukcesem, szansą na sukces, jeżeli chodzi o powrót do zdrowia, czy uzyskanie wyższego etapu rozwoju intelektualnego czy fizycznego, jest przede wszystkim intensyfikacja tych zajęci i ich ilości, a przede wszystkim systematyczność zajęć. Mi też jako rodzicowi wydawało się, że wyjeżdżając z synem na turnus rehabilitacyjny raz na pół roku czy na raz na 3 miesiące, robię wszystko co w mojej mocy i w ten sposób go „uzdrawiam”. Okazało się, że gros pracy to systematyczność terapii w ciągu tygodnia i powtarzalność zajęć z tygodnia na tydzień, co daje szansę na to, żeby to dziecko nam się rozwijało. Te efekty są widoczne u każdego z naszych dzieciaków.
KN: Mówisz wszystko to, co bardzo często powtarzają specjaliści, których goszczę u siebie w programie: trzeba być upartym i mówimy tu o pozytywnym uporze rodziców, którzy walczą o postępy w rozwoju dzieci. Trzeba być systematycznym i uprzeć się na rehabilitację, bo widzimy wtedy, że dziecko które miało nie chodzić – chodzi, nie mówić – mówi. Magdalena, która opowiadała mi o Waszym przedszkolu, mówiła mi jak Patryk się zmienił w momencie, kiedy trafił do miejsca, w którym ma wszystko w jednej placówce, kiedy nie musimy po jednych zajęciach jechać na drugie, wyjeżdżać do innego miasta. Ona, jako mama wcześniaka, zyskała też trochę czasu dla siebie.
KB:: To jest bardzo istotne, że rodzic ma wreszcie chwilę dla siebie. Z tego co wiem, jak rozmawiam z rodzicami, to te pierwsze chwile mamy nie wiedzą, co zrobić z tym czasem, jak go wypełnić. Na przykład podejmują pracę zarobkową.
KN: Ważne jest też to, że później wracamy z dzieckiem do domu i mamy już tylko miłe spędzanie czasu, nie musimy tego wszystkiego organizować, nie ma nerwów i presji czasu.
JP: Tego czasu tak na co dzień brakuje. Jako mama dziecka z niepełnosprawnością potwierdzam, że poszukując kolejnych specjalistów, terapii, miejsc, gdzie uda nam się uzyskać kolejny krok w rozwoju, my nie skupiamy się na byciu z dzieckiem, w relacjach rodzic-dziecko, tylko stajemy na rzęsach, żeby pojechać kolejne miejsce, na kolejną terapię, żeby móc skonfrontować nasze informacje z innymi mamami. Cały czas brakuje wsparcia dla nas, rodziców, gdzie moglibyśmy uzyskać informacje. Są przecież wśród nas rodzice, którzy są bardziej doświadczeni w pracy z chorym dzieckiem, a mimo tego dalej funkcjonujemy drogą pantoflową i inne mamy, inni rodzice są dla nas źródłem informacji.
Ważne jest to, że my nie możemy podchodzić do wszystkich dzieci tak samo, ponieważ trafiają do nas dzieci na różnym poziomie rozwoju, z różnymi problemami. U jednego dziecka ta terapia jest mniej intensywna, u innego – bardziej. My nie przekreślamy żadnych dzieci, dajemy szansę każdemu, bo okazuje się, że z każdego dziecka jesteśmy w stanie wykrzesać coś, na co na początku nikt nie dawał szans. Okazuje się, że każde dziecko ma w sobie ogromne pokłady siły, a tylko od nas, terapeutów i ludzi, którzy z tymi dzieciakami pracują, zależy jak bardzo zaangażujemy się w pracę, żeby dziecko szło cały czas do przodu.
KN: Rodzice wcześniaków bardzo często boją się kolejnych kroków ze swoim dzieckiem, bo zaczynamy na starcie z obciążeniem: z milionem badań, zastrzyków, kroplówek, różnymi powikłaniami, boimy się przejść z płynnych pokarmów na stałe, bo przecież dziecko może sobie nie poradzić z gryzieniem, boimy się stawiać pierwsze kroki, bo ono miało być dzieckiem leżącym i tak dalej. Mamy wtedy sytuację, w której okazuje się, że to przynosi same pozytywy: rodzic może odpocząć, dziecko jest zaopiekowane, a my zdajemy sobie sprawę że nie tracimy bardzo cennego czasu który tak szybko płynie i zaraz to nasze dziecko będzie duże, a całe dzieciństwo spędziliśmy na wycieczkach do lekarzy, rehabilitantów, szpitali. Chciałam też pokazać, jak cenne jest, że rodzic może odetchnąć, bo wie, że dziecko ma dobrą opiekę i może się rozwijać, funkcjonuje w grupie.
KB: To też jest istotne, kontakt rówieśniczy i pierwsze relacje, interakcje. To jest bardzo potrzebne.
KN: Nie wszystkie dzieci mają rodzeństwo w domu. Albo jeśli mają rodzeństwo, to często rodzeństwo jest sprawne, chce się bawić, ma już swoich przyjaciół z przedszkola czy szkoły, a ten wcześniak cały czas jest z mamą u lekarza, w przychodni, a w placówce ma kolegów.
JP: Placówka terapeutyczna, tak jak w naszym wypadku, wcale nie jest taka zła. Niestety w naszym społeczeństwie funkcjonuje przekonanie: „byleby nie do przedszkola specjalnego”. Terapeutyczne też niekoniecznie, najlepiej do zdrowych, ewentualnie w ostateczności integracyjne. Jak pokazuje przykład Ooniwerka, nasze dzieci pomimo tego, że starują z poziomu mniejszej grupy dzieci (zazwyczaj jest to grupa 4-5 dzieci, do tego zawsze 2 wychowawców), pracy niemal 1:1 z terapeutą, indywidualnej, to wcale nie umniejsza ich szansy na rozpoczęcie po przedszkolu dalej edukacji w szkole ogólnodostępnej czy masowej. My w placówce terapeutycznej dajemy szansę na to, żeby wydobyć z dziecka, wszystko co możemy, podnieść jego możliwości i funkcjonowanie codzienne.
KN: Rodzice wcześniaków, są bardzo świadomi tych kwestii i chcąc pomóc swojemu dziecku, szukają właśnie takich placówek, gdzie będzie w jednym miejscu zapewniona terapia i edukacja oraz indywidualne i merytoryczne podejście do dziecka. Kasiu, powiedzmy jeszcze raz, na co rodzice wcześniaków mogą liczyć w takiej placówce, jak Wasza:
KB: W Ooniwerku dzieci mają szeroki zakres terapii: psychologicznej, logopedycznej, terapii SI, widzenia, muzykoterapia, dogoterapia, drama, arteterapia, terapia komunikacji alternatywnej wspomagającej, szeroki zakres zajęć dostosowanych do potrzeb dziecka.
JP: Największą uwagę jako placówka przykładamy do komunikacji alternatywnej, ze względu na to, że bardzo zależy nam na nawiązaniu relacji z dzieckiem i móc zrealizować jego marzenia i pragnienia oraz oczekiwania. Chcemy żeby dzieci były przede wszystkim bezpieczne, zaopiekowane, ale też dajemy im szanse na to, żeby poczuły się tak, jak ich zdrowi rówieśnicy. Zwracam się z tego miejsca do rodziców wcześniaków: nie bójcie się placówek terapeutycznych, nie przekreślajcie swoich dzieci, dajcie im szansę na to, żeby intensywna terapia od samego początku pozwoliła dzieciom na jak największą samodzielność i żebyście mieli odrobinę czasu dla siebie.