Ortoptysta to zawód medyczny, który głównie skupia się na ocenie i terapii zaburzeń widzenia związanych z widzeniem obuocznym. Mieliśmy przyjemność gościć w naszym programie dr n. med. Agnieszkę Rosę, ortoptystkę, która stworzyła metodę Sensomotorycznej Terapii Widzenia, wykorzystywaną również w terapii z wcześniakami.
Subskrybuj nasz kanałKatarzyna Nawrocka: Na dzisiejszy odcinek programu „Pośpiesznym na świat” chciałam Was zaprosić do gabinetu ortoptystki. Dzień dobry, Agnieszko.
dr n. med. Agnieszka Rosa: Dzień dobry.
KN: Moim gościem jest Agnieszka Rosa, ortoptystka, a znajdujemy się w gabinecie ortoptystki, czyli w Twoim gabinecie. Oczywiście będziemy skupiać się w naszej rozmowie ja wcześniakach, ale chciałam najpierw zapytać, czym zajmuje się ortoptystka? Pokażmy różnice między ortoptystą a okulistą.
Ortoptysta – czym się zajmuje
AR: Ortoptysta to jest taki zawód medyczny, który głównie skupia się na ocenie i na terapii zaburzeń widzenia związanych z widzeniem obuocznym. W naszym obszarze zainteresowań jest leczenie i diagnostyka niedowidzenia, zaburzenia widzenia obuocznego związanego z zezem, diagnostyka i różnicowanie zezów (bo mamy ich całe mnóstwo) oraz diagnostyka i terapia zaburzeń widzenia związanych z akomodacją, konwergencją. Często też ortoptyści są terapeutami, którzy współpracują z innymi grupami zawodowymi w celu kompleksowej terapii trudności dziecka, czy szkolnych, czy związanych z trudnościami w planowaniu motorycznym. Staramy się bardzo uzupełniać różne grupy zawodowe.
Ortoptysta i okulista – różnice
AR: Czym się różnimy o okulistów? Przede wszystkim nie jesteśmy lekarzami. Staramy się jednak być partnerem i współpracować z lekarzami okulistami.
KN: Jak często spotykasz się z wcześniakami w swoim gabinecie?
AR: Bardzo często. Profil mojej pracy jest taki, że przez lata starałam się trochę uciec od dzieci z niepełnosprawnościami. Pracując przez 10 lat z dziećmi z dużymi trudnościami rozwojowymi, nastąpił taki u mnie delikatny, nazwijmy to „przesyt”, przeładowanie. Czułam, że sama w sobie nie mam zasobów, aby dać tym dzieciom coś od siebie, więc musiałam trochę się wycofać z takiej pracy zawodowej. Natomiast dzieci mnie znalazły i tak naprawdę teraz myślę, że jestem już trochę inną osobą, trochę inaczej na pewne rzeczy patrzę. Jestem zdecydowanie bardziej dojrzała, jeżeli chodzi o moją pracę zawodową. Myślę, że mam też dla nich więcej dla zaoferowania.
Wcześniak u ortoptysty
AR: Wcześniaków jest bardzo dużo. Z jednej strony medycyna poszła do przodu i potrafi ratować coraz młodsze, coraz bardziej obciążone zdrowotnie dzieci. Z drugiej, te dzieci mają przeogromne problemy i trudności wzrokowe, więc szukają jakiejś pomocy.
KN: Jak wygląda taka podstawowa wizyta? Od czego zaczynamy?
AR: Od nawiązania kontaktu – wzrokowego. Na początku rozmawiam z rodzicem, poznaję historię dziecka, ale kątem oka obserwują, co dziecko potrafi, jak funkcjonalnie pracuje, jak chodzi, jaka jest jego równowaga, czy zerka na mnie, czy nie. Jeżeli coś mu upadnie, to czy potrafi to podnieść. Jeśli tak – to czy robi to pod kontrolą wzroku. To są bezcenne informacje, bowiem jak często rodzic już weźmie to dziecko na kolana i wchodzi ta pani, czyli ja, z różnymi sprzętami, to dzieci różnie reagują. Staram się miło i sympatycznie do nich podchodzić, natomiast wiadomo – czasami jest stres, czasami dzieci są dosyć mocno napięte.
Badanie u ortoptysty
AR: Cały stan emocjonalny dziecka bardzo wpływa na parametry wzrokowe. Są pewne parametry obiektywne i niezależnie od tego, czy dziecko jest zestresowane czy nie – wyjdzie nam tak samo. Jest jednak mnóstwo parametrów wrażliwych na stres, dlatego bardzo ważne jest, żeby z tym dzieckiem na początku nawiązać kontakt wzrokowy. Z drugiej strony to nawiązanie jest kontaktu, gdy dziecko popatrzy na mnie, to już mówi mi, jak pracują jego oczy. Większość dzieci przedwcześnie urodzonych ma specyficzne problemy z akomodacją. Dlatego to jest też tak bardzo ważne, że jeżeli on ucieka ode mnie, mogę sobie oczywiście pomyśleć, że nie jestem atrakcyjna albo że mam brzydki sweter, ale z reguły dziecko bardzo chce nawiązać kontakt z drugim człowiekiem. Jeżeli ma z tym jakąś trudność, to z reguły to wychodzi na samym początku.
Schorzenia wzroku u wcześniaków
KN: Czyli musimy się zaprzyjaźnić. Gdy już ten kontakt jest, ta nić porozumienia, to rozumiem, że pod wieloma względami badasz takiego małego pacjenta. A czy jesteśmy w stanie określić typowe schorzenia dla wcześniaków?
AR: Myślę, że tak, bo wcześniactwo nam się kojarzy (jeśli chodzi o oczy) z retinopatią wcześniaka. To jest basic o którym wiemy, że występuje.
KN: Mamy też oczopląs.
Zawężenie pola widzenia
AR: Dokładnie. Jeśli chodzi o inne trudności, z którymi się te dzieci mierzą, to na przykład zawężenie pola widzenia. Często też obserwujemy dzieci, które mają bardzo dużą wadę wzroku przez to, że mają zawężone pole widzenia, przez to, że były “laserowane”, ale mają też dosyć dużą wadę wzroku i poruszanie głową i samymi oczami w izolacji od głowy, powoduje duże trudności. W związku z tym dziecko rzadko kiedy korzysta funkcjonalnie z peryferyjnego pola widzenia.
Obniżona ostrość widzenia
Kolejną rzeczą jest często obniżona ostrość widzenia. Ona może być obniżona na różnym poziomie. Mówimy o dzieciach słabo widzących albo o dzieciach które mają funkcjonalnie obniżoną ostrość widzenia i z tymi dziećmi jest największy problem. Zmieniają się powoli standardy, jeśli chodzi o diagnostykę i orzecznictwo dla tych dzieci. Póki co wpadają nam trochę w taką czarną dziurę, bo nie są dziećmi słabo widzącymi, czyli ich ostrość wzroku jest lepsza niż 30%, natomiast nie jest pełna.
KN: To 30% definiuje schorzenie?
AR: Tak, jeżeli mówimy o dzieciach słabo widzących. Dzieci, które mają obniż ostrość widzenia, czyli mają 40%, 50%, są to dzieci, które wymagają wsparcia. Dzieci, które mają też niższą wrażliwość na kontrast, to również częsta przypadłość wcześniaków.
Zez porażenny
Zez – może mieć różny wymiar. Bardzo często dzieci mają zez porażenny, często związane z przechyleniem głowy. Bardzo często porażone są nerwy czaszkowe, które generują przechylanie głowy u dziecka. Tak naprawdę jest to zez, z którym potrafimy sobie poradzić, wiemy jak to zrobić.
KN: Czyli takie przechylanie głowy jest po to, żeby dziecko lepiej widziało? Ono sobie samo ustawia obraz?
AR: Dokładnie. Porażenie nerwu czwartego, czy w ogóle nadczynność mięśni skośnych, często jest związana z tym, że jedno oczko jest troszkę wyżej niż drugie. W związku z tym dziecko przechylając sobie głowę w odpowiednią stronę, ustawia sobie obrazy tak, aby one były równe. Często też widzi wyraźniej, lepiej, takie wyrównawcze ustawienie głowy może być również w oczopląsie, w ograniczonych polach widzenia.
Dobór okularów
KN: Rozumiem, że ortoptysta bierze też udział w badaniu wzroku pod kątem dobrania okularów?
AR: To zależy. Część ortoptystów się tym nie zajmuje. My jak najbardziej dobieramy okulary również pod kątem funkcjonalnym, to znaczy – badamy dziecko, oceniamy jego potencjał wzrokowy, różne miękkie wskaźniki: jaka jest jego męczliwość, jaki jest poziom napięcia mięśniowego, przygotowanie mięśni dłuższego wysiłku wzrokowego i na tej podstawie, czyli zebrany cały obraz dziecka, daje nam pewne wytyczne, czy powinniśmy dać troszkę więcej mocy, czy mniej, inaczej ułożyć korekcję. To jest dla nas niezwykle istotne i staramy się to zrobić, żeby ten młody człowiek miał najlepszy start.
Ortoptysta i inni specjaliści
KN: Na początku rozmawiałyśmy o tym, że ortoptysta bardzo często współpracuje z innymi terapeutami, żeby holistycznie spojrzeć na pacjenta. Z którymi terapeutami i dlaczego?
AR: Z wieloma. Ortoptysta współpracuje z różnymi lekarzami. To jest nie tylko okulista, ale i neurolog, pediatra, laryngolog, bo przechylenie głowy jest wieloczynnikowe, nie zawsze jest to wyłącznie wzrok. Jeżeli chodzi o terapeutów, to ja uwielbiam pracę z fizjoterapeutami i z nimi rzeczywiście mamy dobrą nić porozumienia, ale również z pedagogami, z psychologiami. Duża część dzieci ma tzw. psychosomatykę wzrokową, czyli są u tych dzieci problemy emocjonalne, które demonstrują się w oczach i to jest wtedy moja praca. Terapią nie zakończy się spektakularnym sukcesem, jeśli nie będę współpracować z teamem, np. z dobrym psychologiem czy z lekarzem psychiatrą. Tak naprawdę w zależności od tego, z czym przychodzi dziecko, to czasami te dzieci nam podsyłają różnych specjalistów, bądź też specjaliści zaczynają widzieć w nas partnerów i do nas odsyłają na konsultacje pacjentów.
KN: Prawdę mówiąc o zawodzie ortoptysty usłyszałam pierwszy raz od Ciebie, a tymczasem jesteś pierwszą osobą, która zdobyła tytuł nauk medycznych w ortoptyce.
AR: Bardzo często to słyszę w gabinecie: „My byliśmy wszędzie i jeszcze u takiego dziwnego specjalisty, to nie”. Ortoptysta to nie jest zawód popularny, chociaż powinien być. Zasługuje na to oraz na to, żebyśmy my jako grupa zawodowa, rzeczywiście byli partnerami dla specjalistów, bo brakuje takiego holistycznego spojrzenia na dzieci. Brakuje specjalistów, którzy chcieliby wyjść poza ramę. Stąd też terapeutom, których ja kształcę, czyli terapeuci Sensomotorycznej Terapii Widzenia, staram się bardzo mocno za każdym razem podkreślać, by wychodzili ze swoich ram i schematów. Świat się zmienia, medycyna się zmienia i również podejście do dziecka.
Sensomotoryczna Terapia Widzenia
KN: To jest idealny moment, żeby wspomnieć o kolejnym Twoim sukcesie, czyli wprowadzeniu 10 lat temu metody STW, czyli Sensomotorycznej Terapii Widzenia. Ta metoda ma na celu holistycznie spojrzeć na małego pacjenta. Czy ta terapia nadaje się dla wcześniaków?
AR: Jak najbardziej. Wcześniak potrzebuje wsparcia z każdej strony, ale co więcej, on potrzebuje zintegrowanego wsparcia. Praca w izolowanym aspekcie nad wzrokiem, nad nogą, ręką, często nie przynosi efektu, dlatego że jedną z konsekwencji wcześniactwa jest to, że promienie brzuszne, grzbietowe, które powinny ze sobą współpracować w mózgu, które są odpowiedzialne za przetwarzanie bodźców wzrokowych, one nie do końca współpracują. Coraz więcej badań mówi o tym, że strumień grzbietowy, który przetwarza informacje ruchowe, nadające znaczenie również w sytuacjach edukacyjnych, jest nie do końca dobrze rozwinięty. W związku z tym, dla dziecka, które siada przed literkami i musi sobie te literki poskładać, to jest dla niego niezwykle trudne. Dlatego dużo łatwiej tym dzieciom się zapamiętuje, jeśli nauka jest polisensoryczna, dostosowana do ich możliwości.
10 lat temu jak zaczynałam o tym mówić – za sprawą Małgosi Kargi. Gdy pierwszy raz robiłam u niej szkolenie z STW i pokazywałam sposób pracy, wielokrotnie słyszałam, że jestem kosmitą, że tego się nie da zrobić, to jest coś abstrakcyjnego, jak mam o tym pamiętać, gdy ćwiczę oczy, a po co nogi stabilizować.
Wielokrotnie to słyszałam. Na szczęście zmienia się to teraz i lekarze sami widzą, że wysoka specjalizacja, bardzo wąska jest potrzebna, ale też jest potrzebne holistyczne spojrzenie w szczególności gdy mam wcześniaka, dziecko z trudnościami rozwojowymi, bo ciężko tam powiedzieć, gdzie się jedna kończy a zaczyna kolejna.
Okulary dla wcześniaka, jako wsparcie pracy wzroku
KN: Czy każdy wcześniak powinien nosić okulary i od jakiego wieku może nosić okulary?
AR: Nie ma wieku minimalnego. Okulary dajemy wtedy, kiedy jest taka potrzeba.
KN: Nawet takim maluszkom?
AR: Nawet takim maluszkom. Jeśli jednak chodzi o to, kiedy dajemy, to jest to bardzo dobre pytanie. Uważam, że większość wcześniaków z racji specyfiki wcześniactwa, duża część dzieci z niską wagą urodzeniową, powinna nosić okulary, które są dla nich wspierające. Czasami zdarza się tak, że przychodzi rodzic z dzieciaczkiem i mówi: „Ja byłam na konsultacji i on dobrze widzi”. Okulary nam się kojarzą z tym, że gdy dziecko źle widzi – to dostaje okulary. Jak widzi dobrze, to nie są one potrzebne.
Ważniejsze jest jednak pytanie o zasoby tego dziecka: czy jego układ nerwowy, który dużo przeżył, czy jego mózg i często oczy które również dużo przeżyły, czy one mają w sobie tyle zasobów, żeby pokonywać zmęczenie. Okazuje się, że nie. Należałoby dodać, że dzieci bardzo często mają problemy z akomodacją. Mięsień rzęskowy w oku, który dzieła jak zoom w aparacie, jest kompletnie niewydolny. Nie ma siły pracować. Dziecko więc odczuwa zmęczenie, ma problemy w koncentracji.
KN: Okulary mogą wesprzeć ten proces?
AR: Zdecydowanie. Jeżeli mam dziecko, które ma dużo problemów funkcjonalnych, to oczywiście mogę się skupić tylko na jego ostrości wzroku i powiedzieć, że więcej to nie moje. Ale oczywiście tak nie powiem. Patrzę, czy ja przez oko mogę wyregulować jego pracę układów sensorycznych. Okazuje się, że połączenie neuronalne, połączenia funkcjonale są tak mocne, że poprzez dobranie okularów u tego dziecka, mogę wpłynąć na jego poziom pobudzenia. Ja mogę wpłynąć na jego poziom koncentracji i na to, że dziecko będzie dłużej w stanie pracować, skupić się i wykorzystać dzięki temu swój potencjał. Jeśli dziecko odczuwa częste zmęczenie, to ono nie powie: „Mamo, tato, jestem zmęczony”. Będzie biegał w kółko, będzie się denerwował, złościł, będziemy obserwować labilność emocjonalną.
KN: Mamy też często do czynienia z dziećmi, które jeszcze nie mówią.
AR: Będą po prostu rozdrażnione. Często pocierają oczy, albo nie chcą nawiązywać kontaktu wzrokowego. To pierwsze symptomy, które nas niepokoją. Dzieci mogą mieć takie, zgłaszać, że źle widzą, ale na to musimy poczekać do dojrzałości dziecka, które przyjdzie i powie, że gorzej widzi. Zbliżanie, oddalenia się od tekstu czy zbliżanie i oddalanie się od zabawek, podchodzenie do telewizora już powinno nas zaniepokoić.
KN: Poznaliśmy dzięki Tobie symptomy, które powinny rodzicom pokazać, że w którym momencie należy udać się na konsultację do okulisty, ortoptysty, zadbać o wzrok dziecka. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko powiedzieć, że dziękuję za dzisiejszą rozmowę.