Moja ciąża była zupełnym przypadkiem, ponieważ nie planowaliśmy w najbliższym czasie dzidziusia (dopiero skończyłam liceum). Do lekarza poszłam w zupełnie innej sprawie i jak to u ginekologa nie obyło się bez badania. W pewnej chwili lekarz (nie zapomnę tych słów chyba nigdy!) powiedział: “to mi wygląda na ciążę”, ale musiał zrobić badanie potwierdzające. moje przerażenie było ogromne, gdy lekarz pokazał mi na monitorze maleńką 9-tygodniową istotkę!!!
I tak się zaczęła podróż mojego maleństwa w moim łonie przez kolejne 5 miesięcy. Byłam bardzo szczęśliwa, gdy powiększał mi się brzuch, a mała zaczęła KOPAĆ 🙂
Niestety w 31. tygodniu ciąży podczas podróży samochodem mdlałam, po drodze był szpital, więc zatrzymaliśmy się na zmierzenie ciśnienia. Ku mojemu zdziwieniu było bardzo WYSOKIE! Aż za 🙁 Potrzebny był lekarz, aby mnie zbadał i tak się stało i niestety zatrzymali mnie na patologii ciąży. Wymiotowałam, mdlałam (czułam się tragicznie). Codziennie ogromne dawki leków, podłączone 3 kroplówki naraz, picie 3 litrów wody na dobę ufff ;/, a mała siedziała w brzuszku i było jej dobrze (wszystko z nią było ok).
Dokładnie tydzień później (mój stan pogarszał się z dnia na dzień, wyniki badań itp.) natychmiastowo wykonano cesarskie cięcie pod całkowitym znieczuleniem ze względu na rzucawkę. Mój skarb przyszedł na świat 26.06.2009 o godz. 21.30, ważyła 1700 g, 45 cm. Niestety nie usłyszałam pierwszego płaczu maluszka i przez 3 doby nie mogłam jej także zobaczyć, ponieważ lekarze zabronili mi wstawać (mój stan był zły), po 2 dniach zobaczyłam zdjęcia córeczki, była taaka maleńka (po dwóch dobach jej waga spadła do 1500 g). 16 dni pobytu w inkubatorze, podawanie leków, badania itp. Po 3 dniach zobaczyłam ją W KOŃCU w inkubatorze, jak leży bezradna. Miałam taka ochotę ją wziąć, ale nie mogłam 🙁 Ale następnego dnia już była próba karmienia, niestety mała nie chciała jeść, odbyły się badania w celu sprawdzenia, czy wdała się infekcja. i tak mijały kolejne dni i Rozalka, i Ja musiałyśmy być w szpitalu, ponieważ mój stan był zły – krwiak na szwie i wyniki badań. Poza tym mała musiała przekroczyć 2 kg (a było ciężko).
I tak po 5 tygodniach razem wyszłyśmy ze szpitala!!! 😀 Ale co z tego, jak zaczęła się rehabilitacja i jeżdżenie po lekarzach. Rozalka miała retinopatię I stopnia, potem II i III i inne dolegliwości związane z wcześniactwem. I tak mijały kolejne tygodnie z kochaną, ale bardzo płaczącą naszą królewną…
Dzisiaj Rozalia ma prawie 5 miesięcy i waży 5 kg!! 🙂 jest kochana, kolka powoli ustępuje, retinopatia własnie zanikła, za rok kolejne badania oczu, zaczyna się uśmiechać i mam nadzieję, że niedługo zacznie się interesować zabawkami, swoimi raczkami itp.. 🙂 No i po małej przerwie znów zacznie się niezbyt lubiana przez małą REHABILITACJA.
POZDRAWIAM SERDECZNIE WSZYSTKIE MAMUSIE TAKICH I JESZCZE MNIEJSZYCH SZKRABKÓW. 😀