28. tydz., waga 1570 g, 46 cm, ur. 6 lipca 2010 r.
Poniżej opisujemy historię naszego synka Piotra, u którego podczas pobytu w szpitalu rozpoznano: wcześniactwo 28 tc; stan po zespole zaburzeń oddychania – Curoosurf; infekcję uogólnioną Acinetobacter baumani; małopłytkowość i leukopenia w przebiegu infekcji uogólnionej Acinetobacter; niedokrwistość; stan po krwawieniu okołodokomorowym III (IV – prawostronne).
3 lipca 2010 r. – Gosia dostała mdłości (wtedy jeszcze myśleliśmy, że to jest normalne). Następnego dnia rano pojawiły się skurcze, ponieważ to była nasza pierwsza ciąża, myśleliśmy, że to też jest normalne, ale na wszelki wypadek zaczęliśmy “zbierać” się do szpitala – niepokoiło nas, że są one coraz częstsze. W drodze do Szpitala Wolskiego (Kasprzaka) wiedzieliśmy, że nie jest dobrze – skurcze pojawiały się już co 8 min. Na izbie przyjęć potwierdzono nasze obawy – rozpoczęła się akcja porodowa. Lekarze robili wszystko, aby powstrzymać poród. Pobyt na patologii ciąży Gosia wspomina bardzo źle (gorąco, arogancja pielęgniarek). 6 lipca 2010 r. przyjechałem rano do szpitala i dowiedziałem się, że ciąży nie udało się utrzymać, Gosia znajdowała się na sali porodowej – byłem przerażony. Piotruś po urodzeniu ważył 1570 g, wg skali Apgar dostał 5-6-6-8 pkt (odpowiednio: w 1., 3., 5., 10. minucie życia).
W wyniku infekcji stan naszego dziecka pogarszał się z dnia na dzień (wykładnik stanu zapalnego CRP wzrósł do 231 mg/l-? norma 10 mg/l). Z uwagi na niedokrwistość, małopłytkowość, krwawienia z przewodu pokarmowego konieczne było przetaczanie krwi. Byliśmy wręcz załamani, gdy lekarze powiedzieli nam, że Piotr ma wylewy okołodokomorowe – najpierw obustronne II, później III z podejrzeniem IV. Wiedzieliśmy, że może się okazać, że nasze dziecko będzie niepełnosprawne, ale wtedy najważniejsze było dla nas, aby żył. Wiedzieliśmy, że lekarze robią wszystko, co w ich mocy – rokowania były bardzo złe. Z uwagi na zagrożenie życia poprosiliśmy o chrzest z wody. Jako rodzice nie traciliśmy nadziei, codziennie modliliśmy się, codziennie byliśmy w kościele, czekaliśmy na cud.
Dzisiaj Piotr jest zdrowym wesołym chłopcem, chodzi już od 4 miesięcy, raczkował po ok. 10 miesiącach, waży ponad 10 kg – dogonił już swoich rówieśników. Gdy Piotr ukończył rok ,zapisaliśmy go na basen – teraz już potrafi sam pływać w rękawkach.
Postanowiliśmy opisać historię naszego syna Piotra, abyście uwierzyli, że pomimo bardzo złych rokowań, zagrożenia życia cuda się zdarzają. Życzymy wam, aby Wasze historie kończyły się tak jak nasza.