Alicja Anna Chochołek
– 31. tydzień, 930 g, 11.04.2010 r.
Nazywam się Karolina i chciałam Wam opowiedzieć historię naszej małej Alicji.
Obydwoje z mężem bardzo pragnęliśmy dziecka, staraliśmy się zajść w ciążę przez 5 lat, każdy, kto zetknął się z problemem niepłodności, wie, jak bardzo to jest trudne i bolesne.
We wrześniu 2009 roku test pokazał CIĄŻA. Nasza radość była niesamowita!
Ze względu na moje problemy zdrowotne i na tak długi czas oczekiwania na pozytywny wynik testu, ciąża od początku była monitorowana, ja zażywałam leki i leżałam w domu. W 10. tygodniu ciąży miałam krwotok i wylądowałam w szpitalu, jednak wszystko się unormowało i dziecko rozwijało się dobrze. Kłopoty zaczęły się w 24./25. tygodniu ciąży, ponieważ Mała przestała rosnąć. Badania wykazały, że zachorowałam na parwowirusa B19, spowodowało to skrajną hipotrofię i małowodzie. Od 26. tygodnia ciąży byłam w szpitalu, gdzie Małej nie dawali szans na przeżycie, ponieważ pomimo leków nie rosła. To były najtrudniejsze chwile w moim życiu, słuchanie od lekarzy, że nasze dziecko prawdopodobnie umrze. Teraz wiem, że nigdy, przenigdy, nie można tak mówić. Moja wiedza o wcześniakach była tak mała, że nie miałam nawet pojęcia, od którego tygodnia ciąży można uratować dziecko, nie wiedziałam, jakie naprawdę Alicja ma szanse.
1 kwietnia odeszły mi wody płodowe i rozpoczął się prawdziwy koszmar i walka o każdy dzień, każde pół dnia, każde kilka godzin. Przy zupełnym bezwodziu nie czułam w żaden sposób ruchów dziecka, w żaden sposób nie byłam w stanie kontrolować, czy Ona żyje, czy nie, jedynym wyznacznikiem był zapis KTG. Przez skórę brzucha czułam jak jej nieruchome ciało jest ułożone L Nikomu nie życzę podobnych doświadczeń.
Po 2 tygodniach wstrzymywanej akcji porodowej wykonano natychmiastowe cięcie cesarskie, ponieważ Alicji zagrażała ostra zamartwica i zakażenie wewnątrzmaciczne powiększało się.
Alicja jednak urosła (usg przy bezwodziu nic nie pokazuje) – ważyła „aż” 930 g (usg wskazywało około 600 g), miała 38 cm. Urodziła się w 31. tygodniu ciąży. Mieliśmy dużo szczęścia i Alicja była bardzo silna – okazało się, że nie choruje na parwowirusa, na Cpapie była zaledwie 2 dni, miała typowe powikłania wcześniacze jak anemia (miała kilka transfuzji krwi), zaburzenia oddychania, podejrzenie retinopatii (na szczęście tylko podejrzenie).
W szpitalu była równe 60 dni, z czego 46 dni na Intensywnej Terapii Noworodka. 11 czerwca zabraliśmy ją do domu, ważyła wtedy 2200 g.
Dzisiaj Alicja ma 8 miesięcy, waży ponad 6 kg, jest wesołym, radosnym dzieckiem. Rozwija się prawidłowo, chociaż wymaga rehabilitacji z powodu wzmożonego napięcia mięśniowego, asymetrii i kilku innych rzeczy – jednak do wyprostowania poprzez ćwiczenia. Ma problemy immunologiczne, które jednak wraz z wiekiem mogą zniknąć. Badania słuchu wykazały początkowo głuchotę, później niedosłuch – co podobno też może się jeszcze cofnąć.
Nie wiem, co przyniesie przyszłość, czasami marzę o tym, żeby Alicja miała już 2-3 lata, żeby chodziła i mówiła 🙂 żebym mogła być spokojniejsza. Trudne jest takie macierzyństwo, pełne obaw, strachu, wspomnień, które niejednokrotnie powodują, że płaczę nawet przez sen. Ale też pełne niesamowitej radości, jaką daje każdy dzień z naszym małym, walecznym Cudem.