Laura Grzesik jest podopieczną Fundacji Wcześniak
Wpisz w rozliczenie KRS 0000191989, a w polu cel szczegółowy: Laura Grzesik, a Laura będzie mogła nadal korzystać z terapii.
Przez cały rok możesz wspomagać jej leczenie darowiznami: subkonto w Fundacji Wcześniak: 29 1240 6351 1111 0010 9653 3210.
A takie były początki:
Cześć! Jestem Laura Grzesik. Bardzo pogodna i radosna ze mnie istotka, chociaż nie zawsze bywa kolorowo. Jeśli chcecie, opowiem Wam moją historię.
Na początku rosłam sobie spokojnie u mamy w brzuszku, wkrótce zaczęłam słyszeć różne dźwięki, głosy rodziców i nie mogłam się doczekać, kiedy się poznamy. Nikt się jednak nie spodziewał, że stanie się to na 13 tygodni przed terminem (27hbd). Byłam jeszcze malutka, gdy lekarz badający mamę zdecydował, że to właśnie ten dzień. Jak się potem okazało, był to najlepszy czas, gdyż ciężki stan przedrzucawkowy mamy zagrażał życiu nas obu i mogło być bardzo nieciekawie… Ale wracając do mojej opowieści – brzuch mamy rozcięto i jakieś ręce wyciągnęły mnie na zewnątrz, a wokół mnie biegało pełno ludzi w kosmicznych uniformach. Myślałam, że wreszcie będę mogła poczuć ją obok, ale niestety – koronawirus, pokrzyżował nam te marzenia i ze względu na podejrzenie kontaktu z osobą zarażoną, mamę umieszczono w izolatce, gdzie czekała na wyniki testów i dochodziła do zdrowia. Mnie natomiast umieszczono w inkubatorze i podłączono dużo różnych rurek i kabelków. Ważyłam zaledwie 880 g (waga spadkowa 780g) i mierzyłam tylko 34 cm.
Mama mówi, że byłam malutka ciałem, ale od zawsze wielka duchem. Pewnego dnia okazało się, że miałam wylew dokomorowy II stopnia w główce, ale walczyłam dalej, żeby każdy kolejny dzień był lepszy. Po tygodniu od moich narodzin mogłam się wreszcie zobaczyć z mamą – przyszła do mnie na chwilę, bo jeszcze źle się czuła i lekarz nie pozwolił jej na więcej. Ale była to piękna chwila, kiedy wreszcie mogła mnie dotknąć. Odtąd przychodziła codziennie, mówiła do mnie i czasem nawet dotykała, gdy Ciocie-Położne pozwoliły. Po 2 tygodniach wyjęli mi z buzi rurkę intubacyjną, która pomagała mi oddychać i założyli taką fajną żółtą czapeczkę z maseczką z tlenem. Nie umiałam sama jeść, dlatego w szpitalu karmili mnie przez sondę. Było dużo nieprzyjemnych zabiegów i badań, które dzielnie znosiłam. Ale były też fajne chwile: gdy przychodziła mama i się przytulałyśmy. Jednego dnia złapałam infekcję i nie mogłyśmy tego robić przez jakiś czas. Na szczęście leki szybko pomogły. Potem była jeszcze anemia, ale dostałam krew i odtąd już szłam jak burza – waga rosła, wyniki coraz lepsze, tylko czasami jeszcze zapominałam o oddychaniu…
Rodzice mówią, że jestem wielką wojowniczką, bo od początku walczyłam – o oddech, o to, by moje maleńkie ciało utrzymywało temperaturę. Najtrudniejsza była nauka jedzenia z butelki, ale ćwiczyłam dzielnie, by być wreszcie z mamusią. I wyszłam z inkubatora do takiego ciepłego łóżeczka, nie potrzebowałam już wspomagania oddechowego i wkrótce przeprowadziłam się do sali mamy, gdzie poznałam Ciocie, które też miały swoje Maluszki tam, gdzie ja leżałam. Czasem tylko odwiedzałam jeszcze na Oddziale Ciocie-Położne i spotykałam się z lekarzami, którzy mnie badali. Okazało się, że mam dysplazję oskrzelowo-płucną i retinopatię 2 stopnia (ale ta ostatnia się wycofała już na szczęście). Przez to wszystko, co przeszłam, nad moim krótkim życiem i zdrowiem zawisło wiele znaków zapytania. Czasami miałyśmy z mamą gorsze dni w szpitalu, jednak trzeba przyznać, że miałyśmy szczęście i dużo groźnych powikłań mnie ominęło.
Po 68 dniach (mama po 74) spędzonych w szpitalu wyszłyśmy do domu i wreszcie mogłam zobaczyć się z tatą. Odtąd mieszkamy sobie we troje, ale moja walka o zdrowie i sprawność trwa nadal. Od początku odwiedzam wielu lekarzy, jeżdżę na badania oraz, poza rehabilitacją z NFZ, korzystam również z rehabilitacji w gabinecie prywatnym, która niestety dużo kosztuje moich rodziców. Do tego moje specjalne potrzeby żywieniowe sprawiają, że mamie i tacie nie jest lekko. Ja jeszcze nie mogę im pomóc, dlatego wierzę, że znajdą się dobrzy ludzie, którzy zrobią to za mnie, bym mogła skupić się na rozwijaniu i zdrowym dorastaniu. Równocześnie dziękuję tym Aniołom, które wspierają nas od początku naszej drogi.
Twoje 1,5% podatku pomoże mi i moim rodzicom. Wpisz w rozliczenie KRS 0000191989, a w polu cel szczegółowy: Laura Grzesik, a będę mogła nadal korzystać z rehabilitacji.
Ponieważ mam w Fundacji Wcześniak założone subkonto, przez cały rok możesz wspomagać moje leczenie darowiznami: 29 1240 6351 1111 0010 9653 3210.
Pozdrawiam wszystkich, Laura.