Wiktor Damps

Wiktorek przyszedł na świat 30.12.2017 r. O 12:35 postanowił pojawić się jeszcze w starym roku w naszej rodzinie, a jego poród był planowany na 15 marca 2018 r.

Była to dla nas sytuacja szokująca. Byliśmy pewni, że w szpitalu położą mnie na oddział Patologii Ciąży i dotrwamy do marca. Niestety, nie udało się. Wiktorowi o godzinie 12:00 drastycznie spadło tętno; cały czas od godziny 5 rano leżeliśmy na porodówce monitorując, co dalej się wydarzy z dzieckiem. Została podjęta natychmiastowa decyzja o przewiezieniu mnie na cesarskie cięcie w pełnej narkozie, aby jak najszybciej zacząć ratować synka. Wiktor urodził się o godzinie 12:35 otrzymał 4, 4, 6, 7 w skali Apgar, był niewydolny oddechowo, urodzony w zamartwicy, z wada wrodzoną przełyku, RDS III stopnia ,anemią,dysplazją oskrzelowo-płucną w stanie ogólnym ciężkim, karmiony dożylnie.

Po trzech tygodniach przeszedł operacje torakotomii i zaopatrzenia perforacji przełyku. Cały proces leczenia był bardzo skomplikowany i ciężki. Podczas pobytu w szpitalu synek przeszedł również laseroterapię oczu oraz został podany lek Lucentis przez retinopatię wcześniaczą. Podczas pobytu na oiomie działo się każdego dnia coś nowego i dużo nowych podejrzeń co do schorzeń, nieprawidłowości. Bardzo poważnym powikłaniem przez niemożność karmienia synka do żołądkowo było przypuszczenie, że pojawia się martwica jelit – na szczęście okazało się to tylko złym scenariuszem. Wiktor z każdym dniem nabierał sił, rósł, rozwijał się. Szpital stał się naszym drugim domem, w którym byliśmy tak długo, ile personel pozwał nam być. Panie położne oddane, ciepłe i pełne troski, uczyły nas dbania o małego człowieka, który potrzebował więcej opieki, zadbania, niż dziecko urodzone bez bagażu doświadczeń. Pierwsze karmienie butelką, pierwsza kąpiel, pierwszy dotyk, pierwsze kangurowanie i pocałunek, gdy otworzyli na chwilę pokrywę inkubatora, który zastępował mu brzuszek, w którym przecież powinien jeszcze być i zdrowo się rozwijać – były dla nas momentami wielkiego szczęścia, bo poznawaliśmy nasze dziecko, które napoczątku mogliśmy tylko dotykać za rączkę przez małe okienko, robić mu nowe zdjęcia dla nas, dziadków i oddanej rodziny, która w tym ciężkim dla nas czasie była oparciem i każdego dnia czekali na same dobre wieści co do stanu malutkiego. Mijały dni, tygodnie miesiące. W dniu 14.03.2018 r. opuściliśmy szpital z naszym największym szczęściem i zaczęliśmy być pełną, szczęśliwa rodziną w naszym domu. Cały okres pobytu w szpitalu był bardzo ciężki, bywały bardzo przykre i ciężkie sytuacje, których niejeden człowiek nie byłby w stanie przeżyć. My jako młodzi rodzice musieliśmy dać radę pokonać strach, ból, samotne noce bez dziecka w domu, w którym czekało jego łóżeczko i wszystkie rzeczy, każdy telefon powodował niewyobrażalny strach i panikę, ale dzięki oddanemu personelowi daliśmy radę przejść to wszytko, bo musieliśmy być silni dla niego, bo on walczył od samego początku, bo chciał z nami być i być naszym oczkiem w głowie, wiec z taką myślą zaczynaliśmy dzień i go kończyliśmy. Chodź nie powiem Wam, że noce mieliśmy przespane, bo nie było dzieciątka w domu, które potrzebuje zjeść, być przebrane, utulone do dalszego snu. Noce to było czuwanie, nie było możliwości zasnąć pełnią snu, bo tęsknota i strach powodowały, że nie byliśmy w stanie wypocząć jak należy.

Bardzo duża pomocą na samym początku było otrzymanie od położnej „Niezbędnika rodzica wcześniaka”, za który bardzo dziękujemy, bo bardzo nam pomógł zrozumieć wiele kwestii, pojąć jak zająć się dobrze tak małym człowiekiem, żeby nie zrobić mu żadnej krzywdy. Trzeba wierzyć w to, że będzie dobrze, oddać się sytuacji w całości bez względu na wszytko, nie można się poddać, bo jest o co walczyć: o wasze największe szczęście i dar jakim jest dziecko…Trzeba przy nim być, aby czuło, że jest ktoś przy nim kto go kocha, dopinguje w walce o zdrowie, otula miłością – proszę pamiętać, że położna nie zastąpi Mamy czy Taty, a widzieliśmy niestety wiele przypadków, gdzie dzieci były zostawione same i odbierane dopiero w dniu wypisu.

Na dzień dzisiejszy z perspektywy czasu po wielu wizytach u okulisty, neurologa, w Ośrodku Wczesnej Interwencji, u pediatry, neonatologa na wszelkich kontrolach, Wiktorek jest cudownym chłopcem, chodzi, coraz więcej mówi, ma bardzo dużo siły i wypełnia każdy nasz dzień radością, chęcią do działania. Uwielbia koparki, uwielbia bajkowe różowe cztery świnki i ich perypetie. Lekarze patrząc na niego mówią, że mieliśmy bardzo dużo szczęścia, po małym nie widać oznak wcześniactwa. Wentylowany mechanicznie od urodzenia przez około 2 miesiące, później Infant Flow, następnie był na samej maseczce z tlenem i na końcu oddychał samodzielnie.

Rodzicom, którzy znaleźli się dopiero w takiej ciężkiej sytuacji życzę wytrwałości, siły i dużo miłości. Pamiętajcie, że ja też bałam się, że nie dam rady tego udźwignąć,ale człowiek w takiej sytuacji jest w stanie zrobić wszytko dla swojego małego cudu. Dużo pozytywnego nastawienia dawały mi historie na stronie wcześniak.pl rodziców dzieci, którzy przeszli już przez cały etap szpitala do powrotu do domu. Życzymy dużo zdrówka dla małych wojowników!

Karta informacyjna


Imię
Wiktor
Tydzień
30
Waga
1200g
Wzrost
42cm
Data
2017

Scroll to Top

Ta strona używa plików cookie, aby poprawić Twoje doświadczenia przeglądania i zapewnić prawidłowe funkcjonowanie strony. Korzystając dalej z tej strony, potwierdzasz i akceptujesz używanie plików cookie.

Akceptuj wszystkie Akceptuj tylko wymagane