28. tydz., 1190 g, 39 cm, ur. 24.11.2011 r.
Nasza córeczka Lenka urodziła się dnia 24.11.2011 roku w 28 tygodniu.
Ciąża przebiegała książkowo, wszystko było w porządku, nic nie rokowało tego, że nasz aniołek tak wcześnie przyjdzie na świat. Dnia 22.11.2012 roku trafiłam do szpitala w Łukowie z plamieniem z dróg rodnych, poza tym czułam się bardzo dobrze, nigdy nie pomyślałabym, że mogę niedługo urodzić. Podczas badania ginekologicznego usłyszałam, że zaczyna się poród, natychmiast karetką przewieziono mnie do wojewódzkiego szpitala w Lublinie, lekarze robili wszystko, by udało się powstrzymać poród, udało się, ale niestety tylko na dwa dni.
Tak więc 24.11.2012 roku o godzinie 13.40 drogami natury z wagą 1190 g i 39 cm wzrostu przyszedł na świat nasz aniołek. Nawet jej nie zobaczyłam, usłyszałam tylko, jak kwęknęła, bo nie można tego było nazwać płaczem, ponieważ natychmiast zabrali ją na Oddział Neonatologii, gdzie zaczęła się prawdziwa walka o życie i zdrowie naszej córeczki. Tylko jak już mogliśmy, poszliśmy zobaczyć naszą kruszynkę – była taka malutka, ale wierzyliśmy, że wszystko będzie dobrze. W szpitalu Lenka spędziła 54 dni.
Podczas pobytu w szpitalu Lenka zmagała się z:
- Wspomaganie oddechowe Infant Flow (18 dni)
- Anemia wcześniaków
- Szmer skurczowy nad sercem diagnozowany kardiologicznie (PDA, PFO, IT, IP)
- Retinopatia I stopnia
- Wylew dokomorowy II stopnia (wszystko się wchłonęło)
- Żółtaczka wymagająca fototerapii
Przez 54 dni dojeżdżałam do Lenki 90 km, odciągałam w szpitalu pokarm, ponieważ była karmiona moim pokarmem, początkowo sondą, potem, kiedy wyszła z inkubatora, butelką, niestety nie udało mi się nauczyć karmić piersią. Każdego dnia śpiewałam jej kołysanki, głaskałam po główce, opowiadałam, że niedługo będziemy wszyscy razem w domku, modliłam się, żeby była zdrowa. Nigdy nie potrafiłam się z nią rozstać, każdego dnia, kiedy wracałam do domu, płakałam, wiedziałam, że ma bardzo dobrą opiekę, że jest bezpieczna, ale tęskniłam, nie mogłam się doczekać, kiedy nasz malutki skarbek wróci razem z nami do domu. Aż się doczekałam dnia 17.01.2012 roku, kiedy to Lenka z wagą 2160 g została wypisana do domu. Każdego dnia razem z mężem modliliśmy się, żeby nasz aniołek był zdrowy, by wcześniactwo nie pozostawiło po sobie śladu.
Lenka fizycznie rozwija się zgodnie z wiekiem korygowanym, kiedy miała 7 miesięcy wieku korygowanego (10 miesięcy urodzeniowego) zaczęła siedzieć, miesiąc później nauczyła się raczkować i samodzielnie siadać, tego samego dnia podciągała się w łóżeczku i stała przy szczebelkach, sukcesywnie po jakimś czasie zaczęła się poruszać przy meblach ścianie itd. Dokładnie miesiąc temu zaczęła się puszczać, zrobiła swój pierwszy samodzielny kroczek, na dzień dzisiejszy kiedy zapomni, że sama idzie, pokonuje dosyć długie dystanse (2-3 metry), uczy się wstawać samodzielnie, zamiast wdrapywać się po ścianie, ale jeszcze nie opracowała patentu, jak to zrobić, żeby się nie przewrócić. Mamy nadzieję, że jeszcze z miesiąc i nasz aniołek będzie biegał. ( Lenka była rehabilitowana metodą NDT od 5. do 14. miesiąca życia).
Wagą nasze dziecko dogoniło już rówieśników, bo waży 11,5 kg, ale absolutnie nie jest grubaskiem, jest bardzo wysoka, ubranka nosi w rozmiarze 86/92.
Lenka mówi mama, tata, baba, oko, daj, bum bum, dzidzi, amu i bardzo dużo innych słów we własnym języku, jest bardzo charakterna, wie, czego chce i za wszelką cenę do tego dąży, jest małą rządzicielką, ale nie potrafimy jej niczego odmówić, jak sobie od razu przypominamy, ile wycierpiała, ile walczyła, żeby z nami być, po prostu nie potrafimy.
Wszystkim rodzicom wcześniaków życzymy dużo wytrwałość, wiary w swoje dziecko i nadziei w to, że wszystko będzie dobrze. Chętnie odpowiemy na pytania rodziców wcześniaków kingadomanska1992@o2.pl
Łuków, 14,02,2012
Pozdrawiamy, Rodzice Lenki
Aktualizacja z sierpnia 2019: