31. tydz. 1280 gram, 42 cm, urodzony 16.04.2009
I zaczęło się – do 26. tc było wszystko w miarę ok, czułam się dobrze, trochę ciśnienie skakało. Pod koniec marca z lekkim bólem w podbrzuszu pojechałam do szpitala w Malborku. Potrzymali 4 dni, wypuścili bez większych zaleceń. W weekend pojechałam do ACK w Gdańsku i tam już zostałam do porodu. Dostawałam mnóstwo leków, zastrzyków. Lekarze robili, co mogli, żeby zbić mi ciśnienie, które zagrażało mi i dziecku. Pewnego ranka obchód wyjątkowo zaczęto ode mnie słowami: “Pani ma dzisiaj cesarkę”. Zaczęłam płakać, przecież to jest za szybko?! On jest za mały?! Dlaczego już, tak nagle?!
Nie zapomnę jego widoku do dziś – w inkubatorze leżało maleństwo podłączone do mnóstwa kabelków, rurek. Pierwsza moja myśl to ksiądz, szybko trzeba go ochrzcić. Został ochrzczony tego samego dnia. Od drugiej doby odłączony został od respiratora, wprowadzony miał CPAP. Od trzeciej doby leżał pod lampami – żółtaczka. Po paru dniach trafiłam na porządki w jego inkubatorze i wtedy wzięłam go po raz pierwszy na ręce. Pamiętam tylko słowa pielęgniarki, która powiedziała do mnie, że mam zobaczyć, jak mu skoczyły do góry wszystkie parametry życiowe. Wiedział, że to ja, jego mama. Obecna była przy tym moja kuzynka, która jest studentką medycyny i miała akurat tam praktyki. Uwieczniła całe zdarzenie na fotografii. Po dokładnym obejrzeniu zdjęć zobaczyłam pierwszy uśmiech mojego dziecka.
Dziś Jasiek ma ponad 3 miesiące, ponad 50 cm wzrostu i ponad 4 kg wagi. Jest bardzo radosny, rozbrykany, towarzyski. Choć nasze życie kręci się teraz wokół ciągłych wizyt do specjalistów to potwierdzanie, że wszystko jest z małym w porządku daje najwięcej szczęścia. Oczka w najlepszym porządku, słuch również. Neurolog potwierdził, że dziecko nie wymaga szczególnej rehabilitacji, gdyż nie stwierdza wad rozwojowych jak na ten wiek. Oby tak dalej!!!
Pozdrawiam wszystkie mamy wcześniaków, chętnym podaje e-mail i zapraszam do pisania martha_sz@tlen.pl
Marta – mama Jasia
Czerwiec 2010
Minął już ponad rok, jak Janek przyszedł na świat. Od tego czasu dużo się zmieniło. Pożegnaliśmy się z kilkoma poradniami m.in. okulistyczną, chirurgiczną, genetyczną oraz najważniejsze patologią noworodka.
Jeździmy nadal na rehabilitację, ale już tylko na masaże stóp. Ponadto ze względu na niedoczynność tarczycy Janek nadal przyjmuje leki (próba odstawienia około roku życia nie powiodła się). Nadal też jesteśmy pod opieką neurologa ze względu na szybko rosnącą główkę. Robimy często usg przez ciemiączko, którego wyniki jest zawsze dobry, musimy jednak to kontrolować. Poza tym rozwojowo lekarz nie ma zastrzeżeń.
Obecnie Jaś ma skończone 13 miesięcy urodzeniowych (11 korygowanych), waży niecałe 9 kg i ma ok. 75 cm wzrostu. Ma 8 zębów. Od 5. miesiąca życia przesypia całą noc. Uwielbia się kąpać. Jest bardzo żywiołowym dzieckiem, wszędzie go pełno. Nie chodzi jeszcze samodzielnie, chociaż czasem zdarza mu się zapomnieć i zrobi samodzielnie parę kroczków. Chodzi przy meblach, zabawkach, pchaczach i wszystkim innym, czym się tylko da. Jest bardzo towarzyski. Mówi mama, baba, papa oraz bardzo dużo słów w swoim języku.
Od czerwca zaczął chodzić do żłobka na parę godzin, w lipcu będzie ze mną w domu, a od sierpnia pójdzie na cały dzień. Chodzi tam chętnie, nie płacze, zasypia bez problemu oraz zjada grzecznie posiłki.
Chciałabym, aby już do końca zostało tak jak teraz, czyli wszystko dobrze.
Dziękuję wszystkim za wsparcie oraz dobre rady.
Maj 2011
Minął rok od ostatniego wpisu, bardzo dużo się u nas działo przez ten czas.
Janek chodził do żłobka, lecz zaczął chorować, były to drobne infekcje, zdecydowałam się jednak na zostanie z nim w domu na kolejny rok.
28.12.2010 udaliśmy się na oddział chirurgii dziecięcej w celu usunięcia części nerki wraz z guzem. Niestety wystąpiły powikłania, w rezultacie po 5 tygodniach (1.02.2011) usunięto pozostałą część nerki oraz założono wkłucie centralne do podawania chemii. Cały ten czas spędziliśmy w szpitalu. Następnie przewieziono nas na oddział chemioterapii, w celu kontynuowania leczenia.
Guz okazał się I stopnia o utkaniu pośrednim (standardowym). Zadecydowano, że podadzą 8 cykli chemii pooperacyjnej. Jasiu chemię znosił bardzo dobrze, nie miał żadnych skutków ubocznych, nawet włoski mu nie wypadły. Po drodze ?złapał? grypę AH1N1 i spędziliśmy kilka dni w izolatce na oddziale zakaźnym, grypa ta u niego została wykryta przez przypadek, przeszedł ją bez żadnych objawów.
5.05.2011 wykonano badanie TK, które wykazało, że nie ma żadnych innych zmian nowotworowych. Jasiu obecnie jest pod kontrolą poradni onkologicznej.
A teraz kilka faktów: waga 10,8 kg, wzrost 80 cm, 20 zębów, mówi bardzo mało, jednak można się z nim dogadać na migi. Jest pod stałą opieką endokrynologa (nadal walczymy z niedoczynnością tarczycy) oraz neurologa (ze względu na opóźnienie mowy).
Wkrótce mamy wizytę u neurologopedy.
Chciałabym namówić wszystkich rodziców, aby wykonywali dzieciom profilaktycznie badanie usg jamy brzusznej. Jasiek jest wyleczony właśnie dzięki takiemu badaniu, nie było żadnych objawów, nic nie wskazywało na to, że może mieć nowotwór (wymioty nie były objawem guza). Ciągle słyszałam od onkologów, że właśnie dzięki takim badaniom więcej dzieci ma szanse na całkowite wyleczenie, bo guzy wykrywane są w odpowiednim czasie.
Mam nadzieję, że za rok będziemy mogli się pochwalić samymi pozytywnymi rzeczami z naszego życia.
Pozdrawiam wszystkich rodziców oraz dziękuję za wsparcie w tych ciężkich chwilach.