Witam serdecznie,
jestem mamą już 7-miesiecznych bliźniaczek – wcześniaków.
Przechodząc przez bardzo trudną i zagrożoną ciążę, poszukiwałam jak najwięcej informacji i historii, które upewniały mnie w myśleniu, że innym mamom udało się przetrwać trudne momenty i nawet największe zagrożenia mogą zakończyć się pomyślnie.
Dzięki Waszej Fundacji nie traciłam wiary że i mnie się uda.
Dziewczynki od samego początku ciąży rozwijały się nierówno ze względu na jedno łożysko. Dlatego Helenka, starsza o minutę siostra Zosi, urodziła się z wagą 1400 g i już w pierwszym trymestrze ciąży stwierdzono u niej hipotrofię. Niestety pod koniec 1. trymestru stwierdzono również u dziewczynek zespół podkradania (TTTS 3. stopnia). U Helenki aż do momentu wykonania zabiegu abelacji naczyń nie było widocznego pęcherza moczowego, a w ostatnich dniach przed zabiegiem straciła wody płodowe i była dosłownie przyklejona (tak wynika z wypowiedzi lekarzy) do ścian macicy. U Zosi w trakcie ciąży niestety wykryto zespół TAPS i wielowodzie, które dodatkowo zagrażały jej przetrwaniu.
Lekarze przygotowując mnie na ewentualne niepowodzenie zabiegu, uznali że obie dziewczynki mają maksymalnie 30% szans na jego przeżycie…
Muszę przyznać, że poza wsparciem ze strony takich platform jak Państwa, czy też kobiet, które towarzyszyły mi przez długi czas na oddziale patologii, bardzo wspierająca była terapia z udziałem psychologa, który dodatkowo próbował oswoić mnie z tym co może nadejść.
Niestety dzień przed wykonaniem zabiegu okazało się że stan płodów znacznie się pogorszył i zabieg przyspieszono. Nie zapomnę słów lekarza prowadzącego: „A mieliśmy takie dobre rokowania…”. Zabieg został wykonany przez wspaniałego fachowca dr. Roberta Brawurę-Biskupskiego i już 2 dni po nim okazało się, że Helenka porusza stópkami, mając odpowiednią ilość wód płodowych.
U Zosi cofnęła się niedokrwistość.
Szczęściu nie było końca…
Poród odbył się w trybie nagłym, ale doczekany do 34. tygodnia (lekarze zapowiadali, że cudem będzie jak dotrwamy do 28. tygodnia).
Dziewczynki ponad miesiąc życia spędziły w szpitalu, a teraz są dwiema iskierkami których wszędzie pełno. Śmiejemy się, że nadrabiają ciasne warunki życia, jakie miały u mamy w brzuchu 🙂
Piszę to z wdzięczności za te historie, które kiedyś mnie nie pozwoliły się poddać.
Serdecznie pozdrawiam
Mama Helenki i Zosi
Ania Leśniewska