– 30. tydz., 680 g, 35 cm, 30.05.2008 r.
Grudzień 2007 r. – dowiaduję się, że jestem w ciąży (to moja pierwsza ciąża). Jesteśmy bardzo szczęśliwi, jednak radość nie trwa długo. Kilka dni później dostaję krwotoku i jadę do szpitala. Tam dowiaduję się, że ciąża jest zagrożona i jest duże prawdopodobieństwo, że dojdzie do poronienia. Dostałam garść leków i miałam czekać. Krwawienie powoli mijało. Po 3 tygodniach zostałam wypisana ze szpitala. Mam leżeć i przyjmować leki. Myślałam, że najgorsze już za mną. Teraz wiem, jak bardzo się myliłam.
W drugim trymetrze ciąży lekarz prowadząca ciążę zleciła dodatkowe bardziej szczegółowe badania. Okazało się, że waga i wymiary dziecka nie odpowiadają tygodniowi ciąży. Stwierdził hipotrofię płodu. Dostałam kolejne skierowanie. Tym razem do Katowic na badanie echo serca płodu. Był to najgorszy dzień w moim życiu. Dowiadujemy się, że nasz synek nie rośnie, oprócz tego stwierdził nieprawidłowe przepływy. Dziecko dostaje za mało pożywienia i tlenu. Jestem w 24. tygodniu ciąży, a waga dziecka wskazuje na 20. tydzień. Już wiem, że nie donoszę ciąży. Trzeba będzie ją zakończyć przed czasem. Lekarz informuje, że szansa, że dziecko przeżyje poród jest bardzo mała. Informuje nas, że mogą nie rozwinąć się wszystkie organy. Mogą nie funkcjonować prawidłowo. Zgodnie z zaleceniem lekarza raz w tygodniu jeździmy do szpitala do Rudy Śląskiej na badanie przepływów.
Na kolejnej trzeciej wizycie w Rudzie Śląskiej dowiaduje się, że nie można dłużej czekać. Zostaję przyjęta na oddział. Dostaje sterydy na rozwój płuc dziecka. Był to 26 maja 2008 r. Dzień Matki i imieniny Filipa (takie imię wybraliśmy dla naszego synka), pomyślałam, że może to jakiś znak. 30 maja zostaje przewieziona do Katowic i tam o 17.55 przez cesarskie cięcie przychodzi na świat nasz syn. Z sali operacyjnej mam tylko jedno wspomnienie. Straszna cisza. Nie słyszałam płaczu dziecka. Nawet go nie widziałam. Filipek dostał tylko 1 punkt w skali Apgar w 1 min. i 3 punkty w 5 min. Ważył 680 gram i mierzył 35 cm. Z Katowic został przewieziony do Częstochowy (tam mieszkamy). Ja zostałam jeszcze kilka dni w Katowicach. Nigdy nie zapomnę, kiedy pierwszy raz go zobaczyłam. Wiedziałam, że jest malutki, ale nie przypuszczałam, że aż tak. Maleńka istotka, która mieści się w dłoni, a do niej podłączone rurki i kabelki..
Filipek urodził się w zamartwicy. Zaraz po porodzie był reanimowany, a następnie otrzymał wsparcie oddechowe nCPAP. Przeszedł krwawienie dokomorowe II stopnia, które z czasem się wchłonęło, zapalenie płuc oraz anemię. 7 razy miał przetaczaną krew. Karmiony był przez sondę. Cały czas miał badane oczka i główkę. W 52. dobie życia opuścił OIOM. Oddychał już samodzielnie. Zaczęliśmy rehabilitację. 13 sierpnia opuścił inkubator, a w 83. dobie życia 20 sierpnia z wagą 2100 został wypisany do domu. Ogromna radość, że będzie z nami w domu, a jednocześnie strach, czy poradzimy sobie z takim maleństwem. Na wypisie ze szpitala cała lista specjalistów, których trzeba jak najszybciej odwiedzić. Najważniejsze oczka. Raz w tygodniu jeździliśmy do okulisty do Katowic. Na szczęście ominęła go retinopatia. Zaczęliśmy rehabilitację metodą Bobath. Dwa razy dziennie ćwiczyłam go w domu. Raz w tygodniu rehabilitacja w ośrodku. Odwiedziliśmy również poradnie audiologiczną, ortopedyczną i neurologiczną. Otrzymał wszystkie zalecane szczepionki oraz 4 dawki Synagis. Gdy miał 13 miesięcy zaczął sam siedzieć. 16 miesięcy raczkować, a 20 miesięcy samodzielnie chodzić. Od tego czasu nie wymaga rehabilitacji.
Teraz Filip ma 21 miesięcy. Waży 11 kg. Oczywiście cały czas jest pod stałą kontrolą okulisty i neurologa, jak na razie jest dobrze. Mamy nadzieję, że tak już zostanie. Lekarze, czytając wpisy w książeczce zdrowia naszego synka, nie wierzą, że to jest to samo dziecko. Jest bardzo żywym i radosnym chłopcem. Wszystko go interesuje. Jest małym rozrabiaką, uwielbia samochody. Filipek miał bardzo ciężki start, ale był i jest bardzo silny. Jesteśmy z niego dumni. To nasz mały bohater.
Mam nadzieję, że nasza historia da nadzieję i siłę rodzicom innych wcześniaków. Trzeba cały czas wierzyć, że będzie dobrze i być cierpliwym. Nawet w najbardziej beznadziejnym przypadku trzeba wierzyć, gdyż cuda się zdarzają, a nasz synek jest tego przykładem.
W tym miejscu chcemy gorąco podziękować lekarzom i pielęgniarkom z WSS im. NMP w Częstochowie, oddział Patologii i Intensywnej Terapii Noworodka za wspaniałą, profesjonalną opiekę nad naszym synkiem.
Ilona, Daniel i Filipek Gawron
Luty 2012
Dokładnie 2 lata temu umieściłam historię mojego synka na tej stronie. Filipek za 3 miesiące będzie miał 4 latka. Obawiałam się, że jako wcześniak będzie dużo chorował, ale na szczęście tak nie było. Filipek rozwija się prawidłowo. Jeżeli chodzi o wizyty lekarskie, to pozostały nam wizyty u okulisty co kilka miesięcy, poradnia rehabilitacyjna co pół roku i poradnia psychologiczno-pedagogiczna. Martwiło nas, że mało mówi i dlatego zaczęliśmy korzystać z pomocy logopedy. Efekty są już widoczne. Od początku lutego rozpoczął swoją przygodę z przedszkolem. Zobaczymy, jak sobie poradzi. Jak patrzę na mojego małego zucha, to nie mogę uwierzyć, że urodził się taki maleńki i tyle przeszedł. Teraz wszędzie go pełno. Jest bardzo pogodnym i wesołym chłopcem. Biega, gra w piłkę, uwielbia samochody (zna chyba wszystkie modele). Mamy nadzieje, że złe chwile są już za nami.
W tym miejscu razem z mężem chcemy gorąco podziękować osobie, na którą zawsze możemy liczyć i która zawsze służy nam pomocą – jest to moja mama Irena. Dziękujemy.
Ilona Gawron