25. tydz., 840 g, 38,5 cm, ur. 13.04.2010 r.
Dość szybko zdecydowaliśmy się na drugie dziecko. Ku naszemu zdziwieniu zaszłam szybko w ciążę. Wszystko było super do 24. Tygodnia, gdy poczułam silne skurcze. Pojechaliśmy do szpitala, lekarze nie chcieli lub nie byli w stanie zatrzymać porodu. Basieńka urodziła się siłami natury w 24. tyg. ważąc zaledwie 600 gramów i po niecałych dwóch dniach przegrała swoją walkę o życie.
Mimo bólu podjęliśmy z mężem decyzję o podjęciu jeszcze jednej próby. Gdy tylko na to lekarz pozwolił. Udało się znowu byłam w ciąży.
Każdego dnia byliśmy z Nią, robiąc wszystko, co było w naszej mocy, aby walka ta skończyła się powodzeniem. Były to tzw. dwa kroki do przodu, trzy do tylu. Gdy myśleliśmy, że jest lepiej, Malutka dostała sepsy, udało się Jej to zwalczyć. Potem było święto, gdy po 56 dniach na respiratorze zaczęła oddychać sama z niewielką pomocą tlenoterapii. Niestety kolejny cios nadszedł w czerwcu, gdy padła diagnoza retinopatia. Ponownie trafiła do Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach Ligocie. Tam okazało się, że będzie to walka, żeby Malutka mogła widzieć cokolwiek. Udało się, można powiedzieć połowicznie. Ponieważ na lewym oku zrobiła się zaćma. Po operacji przeszliśmy kilka niefajnych incydentów w Ligocie, Natalka została przewieziona do Świętochłowic, bowiem tak mogła być doglądana przez okulistę, który ją operował.
Wszystko szło w dobrym kierunku, aż do 18 grudnia 2011 r., gdy trafiłyśmy do szpitala z obturacyjnym zapaleniem oskrzeli, potem w lutym 2012 r. ponowna hospitalizacja tym razem pneumokokowe zapalenie płuc, kolejna batalia o jej życie. Intensywna terapia, respirator. Mój Fajterek pokazał, na co ją stać, wyszła z tego i zaczęła pokazywać, na co ją stać.
W 2012 r. byłyśmy jeszcze dwa razy. Potem się uspokoiło. Były infekcje jedne słabsze, jedne mocniejsze, ale w domu. Jak to bywa z takimi maluchami, tydzień po skończeniu 3 lat trafiłyśmy do szpitala z zapaleniem oskrzeli i płuc oraz z temperaturą 40 stopni. Dzisiaj Natalka czuje się dobrze, bije brata, rozrabia i śmieje się, domagając swojej ukochanej bajki. Co będzie, czas pokaże, ja jestem dobrej myśli. Jest małą mądralą, wiedzącą, czego chce od życia. Kochani moi nie poddawajcie się, wcześniaki są super. Natalka dodam na koniec ma Brata, który jej pokazuje świat. Ona kocha żyć, a był moment, gdy ja zwątpiłam, teraz się tego wstydzę, ale bałam się o Nią i jej przyszłość. Kocham Natalkę i jej Brata. Rodzice Kochani nie traćcie nadziei, w razie pytań Pani Magda Sadecka-Makaruk ma mój telefon, można dzwonić.
To chyba cała historia do dnia dzisiejszego.
Pozdrawiam
Aleksandra Czajor